PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=483796}
7,1 140 066
ocen
7,1 10 1 140066
6,8 25
ocen krytyków
Merida Waleczna
powrót do forum filmu Merida Waleczna

Jak pragnę zobaczyć taki tytuł w repertuarze któregoś polskiego kina.
Rozumiem tylko dubbing shreka, w końcu to tylko inni aktorzy.

Ale film w którym wszyscy dubberzy są szkotami? To jest równie integralna część filmu, jak ścieżka dźwiękowa, której nie dajemy Jopek do przeróbki -_-

ocenił(a) film na 7
ovis

Również mam OGROMNĄ nadzieję że będzie też wersja z napisami. Tutaj bez tego szkockiego akcentu będzie po prostu czegoś brakowało.

ocenił(a) film na 6
ovis

Napisów na pewno nie będzie, bo u nas się po prostu tego nie praktykuje. Niestety :(. Szkoda, chętnie obejrzałabym ten film w kinie, ale bez szkockiego akcentu to po prostu traci sens...

Frenchdude

nieprawda. nawet Shreki były do obejrzenia w niektórych kinach w wersji z napisami. fakt - kopii takich jest niewiele ale są.

ocenił(a) film na 6
elGonzo

naprawdę? zwracam honor, ja się może po prostu nie spotkałam... pojawiła się we mnie nadzieja na obejrzenie w kinie :)

Frenchdude

naprawdę. pamiętam jak ucieszyłem się, kiedy znalazłem w dwóch kinach w W-wie drugiego i trzeciego Shreka z napisami. sala nie była pełna i raczej siedzieli na niej obcokrajowcy ale była. i można było usłyszeć oryginalną obsadę i przekonać się, że polski dubbing nie był wcale lepszy od niej, a porównywalny. :)

ovis

ja nie uznaję dubbingu w filmach, niestety coraz częściej go stosują i w ten sposób niszczą całą pracę aktorów. (ostatnio byłam 'świadkiem' tragicznego dubbingu do filmu Harry Potter wyświetlanego w TV)
co do dubbingu w bajkach to mam różne zdanie, bo i fajne są bajki w wersji oryginalnej i czasem się zdarzy, że nasi dubibingowcy się spiszą przy 'podkładaniu' głosu.
przeważnie staram się obejrzeć najpierw w wersji oryginalnej a później dla porównania z polsikm dubbingiem

ocenił(a) film na 7
ovis

Moi drodzy, takie filmy niestety nie będą u nas miały wersji z napisami, bo jest to po prostu finansowo nieopłacalne. Film jest głównie targetowany pod dzieci, które jeszcze nie za bardzo umieją czytać (a na pewno na tyle szybko), zatem producentowi przede wszystkim zależy na dubbingu każdym nieanglojęzycznym kraju.
Udostępnienie wersji z napisami wiązałoby się z zakupem zupełnie innej licencji na film, czyli kosztowałoby dwa razy tyle. "Harry Potter" miał target o wiele starszy (szczególnie w późniejszych filmach), dlatego tam opłacało się kupić dwie wersje. Filmy Pixara i Disney'a niestety długo nie dostąpią u nas tego zaszczytu. :<

ocenił(a) film na 8
anako

Nie jestem nazistą gramatycznym, ale wybacz, słowo "targetowany" w oczy kole swoją brzydotą ;p

Być, to będzie, w kinach studyjnych, w ramach europejskiej rotacji filmów, w którą wchodzą już także blockbustery, o ile mają coś do zaoferowania, lub festiwali. Tylko, że sporo wody upłynie, nim nam go wyrotują.
Z tymi licencjami, padłem, mam lukę w wiedzy, choć konieczność podwójnego płacenia za film brzmi dość niewiarygodnie. Pozostaje mieć nadzieję, że specyfika filmu spowoduje, że będzie on wyjątkiem od reguły. Oglądalność wersji z napisami rośnie, choć nadal jest u nas śmiesznie niska :/

ovis

zabawne,że nie podoba ci się zwrot "targetowany" a sam użyłeś w wypowiedzi "blockbuserów" ;) piszę to bez złośliwości :)

ocenił(a) film na 8
japieprze

Nie podoba mi się targetowany, bo to niepotrzebne udziwnienie.

Blockbuster jest terminem technicznym. Tłumaczony na polski jako szlagier/hit, wymaga dojaśnienia, a tak, wiadomo, że chodzi o bardzo specyficzny gatunek filmu, produkowany w określonym miejscu, z konkretnymi celami, marketingiem i całą otoczką ;)

ovis

Zgadzam się, że szkocki akcent, który brzmi genialnie jest tak ważną częścią filmu jak soundtrack, w dani spotkałem się z tym, że w telewizji publicznej filmy były automatycznie z napisami i oryginalnym językiem, moim zdaniem to pomaga w nauce języka. Chciałbym móc zobaczyć w którymś z Trójmiejskich kin ten film z oryginalną ścieżką dźwiękową, podkładem głosowym. A dzieci swoją drogą, mogą się nauczyć czytać szybciej niż w zerówce czy przedszkolu, gdyby tylko rodzice mieli do tego zamiłowanie.

ludeksurf

nawet jeśli dziecko nauczy się szybciej czytać (w dzisiejszych czasach chyba jednak większość dzieci szybko zaczyna) to myślisz,że nadążyłyby za napisami a już w ogóle musiałyby się przecież zastanawiać nad sensem tekstu. ja jestem zdania ,że polskie dubbingi są mimo wszystko bardzo dobre a oryginalną wersję można oglądnąć na dvd z wypożyczalni jeśli ktoś czuje dużą niechęć do zobaczenia takiej wersji w kinie ;)

japieprze

natomiast ja uwazam ze to osoby ktore chca sobie zobaczyc film z dubbingiem moga sobie kupic go na dvd i zobaczyc

ludeksurf

Film jest kierowany do dzieci. Ta mniejszość dorosłych, którzy idą na film animowany z własnych chęci, a nie zaciągani siłą przez potomstwo, średnio interesuje właścicieli kinowych "sieciówek".

Co do szybkiego czytania, to moi rodzice bardzo przykładali się do nauki tej właśnie umiejętności mnie i mojego brata już od naszych najmłodszych lat, jednak brat nie mógł obejrzeć filmu z napisami (a raczej mógł, ale ktoś musiał mu czytać...) w wieku 9 lat...

ocenił(a) film na 8
ovis

Na co ty liczysz?! To jest animacja dla DZIECI, co oznacza, że na pewno będzie dubbing polski - większość dzieci raczej nie opanowała umiejętności tak szybkiego czytania, by mogły płynnie i bezproblemowo przeczytać dialogi.

ovis

Drodzy forumowicze!!!!;-) - Po co to typowe, polskie narzekanctwo???;-) - Kurcze blade, nikt jeszcze filmu w polskiej wersji nie widział, a już błagania o napisy, bo 'szkockiego akcentu nie oddadzą'... I to samo przy każdej dyskusji o jakimkolwiek dubbingowanym filmie: Buuuu, jaki to oryginał piękny a polska wersja 'do bani', jak to 'spolonizowanie' 'czegoś tam nie oddaje'... Proszę Was, weźcie jakiś wybrany film animowany i przesłuchajcie na DVD, lub stronce z 'YiT' w tytule, inne niż polska i angielska ścieżki dźwiękowe. Będziecie zaskoczeni, jak dobrze nasze wersje wypadają na tle innych, a czasami są nawet lepsze od tych 'pierwotnych', 'made in USA'... Wiadomo, że w naszym języku trudno mówić ze szkocką specyfiką, ale na pewno 'nasi' dadzą radę i nie będzie to miało żadnego wpływu na odbiór filmu,a może i nawet mu pomoże...

ocenił(a) film na 7
KotkaFilemona

Dokładnie. Polski dubbing nieraz wypada lepiej, niż oryginał. Może nie w przypadku filmów aktorskich, bo jak ostatnio się dowiedziałam, taki dubbing wymaga zbyt wiele pracy w porównaniu do zarobków, jakie dostają odpowiedzialni za to ludzie. Dlatego w tym wypadku wolę napisy. Ale jeśli chodzi o animacje, chętniej oglądam jednak dubbing.
A co do "niestety, ale coraz częsciej praktykuje się u nas dubbing" powiem; na jakże światlym Zachodzie napisy i lektor nie funkcjonują W OGÓLE. Także, moi drodzy, nie ma co narzekać.

Phea

Cześć Phea!!!;-) - Co do lubienia przeze mnie dubbingu w filmach aktorskich to, jeśli o mnie chodzi, różnie bywa ... Np. wszystkie części 'Pottera' obejrzałam w polskiej wersji i byłam zadowolona, aż tu nagle przy drugiej części 'Insygniów Śmierci" coś mi zgrzytnęło i dubbing zacząl mi przeszkadzać w odbiorze filmu. Co zadziwiające, ponieważ aktorzy podkładający głosy byli ci sami. Tak więc w przypadku filmu aktorkiego, w porównaniu z animacją, sukces w dużo większym sttopniu chyba zależy od technicznych warunków w studiu i dźwiękowców wraz z innymi specami-inżynierami, niż od aktorów i reżysera. Całkiem więc możliwe, iż za 'aktorskie' drożej sobie liczą, bo to więcej postarać się trzeba i więcej pewnie osób musi być w projekt zaangażowanych... Co do tego, jak to na Zachodzie bywa, to Niemcy i Włosi i Hiszpanie wszystko dubbingują, z kolei Skandynawowie preferują napisy... Ale my, Polacy nie jesteśmy ani Hiszpanami, ani Szwedami czy Norwegami, nie musimy kopiować ani jednych ani drugich... :-).... Mi odpowiada tak jak jest: dubbing/napisy w kinie, lektor w TV, totalny wybor na
Blue-Ray'u czy DVD... :-)...

ocenił(a) film na 9
Phea

Phea, od lat mieszkam jak mowicie "na Zachodzie" i napisy w kinach na fimach obcojezycznych istnieja tu jak najbardziej. Nikt nie robi dubbingu do polskich produkcji, ktore sa tu pokazywane na przyklad. No ale lektora to tu nie ma i dobrze. Ten wynalazek powinien byc zakazany. Fukcjonuje tylko w Polsce i krajach bylego ZSRR. Zreszta to pomysl radziecki i z biedy on powstal, bo tak najtaniej - przeczytac z kartki tlumaczenie i zagluszyc wszelkie odglosy na filmie i jednostajnie przekazac i szept i krzyk...

Sandport

Eeee tam, zaraz zakazany;-)... Nie mam problemów ze wzrokiem oraz z szybkim czytaniem, a napisów w TV nie lubię. Do tego trzeba mieć duży odbiornik i dobrą rozdzielczość ekranu, żeby mieć z tego frajdę... Lektor pozwala na oglądanie na większym luzie, nie musisz non stop przykuwać uwagi do ekranu i śledzić literek, możesz jednocześnie ogladać i np. szyć czy ćwiczyć bez tracenia sensu filmu, bo akurat przez pół sekundy nie patrzyłaś w monitor twojego TV. Z szeptem i krzykiem, bez przesady, dobry 'czytacz' go nie zagłuszy, no, chyba, że technicy tak dźwięk ustawią , ale to aż tak często się ie zdarza... Za to w kinie napisy jak najbardziej... :-)...

ocenił(a) film na 9
KotkaFilemona

Zgadzam się, że lektor ma sens. Lubię oglądać filmy z napisami, lubię oglądać je z dubbingiem, jeśli tylko jest dobry, ale czasem nie mam ochoty lub siły , aby oglądać film z napisami, więc wolę film z lektorem - rozumiem wtedy, co bohaterowie mówią, a z drugiej strony słyszę oryginalne głosy aktorów. Owszem, zdarza się czasem beznadziejny lektor, który wszystko zagłusza, ale na szczęście rzadko :)

annas_filmweb

Miło wiedzieć, że nie jestem jedyną, która nie zielenieje z obrzydzenia na słowo 'lektor'... :-)...

ocenił(a) film na 8
KotkaFilemona

Jest pół tryliona zapowiedzi wypuszczonych przez producenta. To samo wystarcza by usłyszeć niesamowity dubbing.

Najmocniejsza kwestia, wprost z trailera, to
"If you'ad the chance to change ye fate. Wud'a?"

To nie polskie narzekactwo, że film, który jest szkocki do szpiku kości, jest pozbawiony napisów tylko dlatego, że jest animowany. Wszyscy aktorzy dźwiękowi w oryginale są szkotami.
O TO w tym filmie chodzi, by było słychać Szkocję a nie ten cholerny bbc english/us english.

Są filmy, których akcent jest olbrzymim atutem. Począwszy od My Fair Lady, kończąc na "Snatch".
Dubbingowanie tego ostatniego zabrałoby połowę niesamowitości filmu, gdzie cockney zderza się z posh english, pikey english czy irish english.

ovis

... Może i jest pół tryliona zapowiedzi, ale ja ich wszystkich nie obejrzę, bo wtedy po co w ogóle iść do kina, skoro się obejrzało cały film we fragmentach... ;-D...
... 'My Fair Lady' i "Snatch' - Tu 150% zgody, ale, sam chyba przyznasz, to kompletnie nie ta filmowa liga... :-)...
... Wiesz, gdyby to był film a la Gibson, że bierzemy jakąś oryginalną szkocką legendę, zatrudniamy szkockich aktorów, ubieramy ich w dokladnie odtworzone stroje, jakie w czasie dziania się tej opowieści Szkocii nosili i na dodatek wszystkie zdjęcia kręcimy w Szkocji, to wtedy przyznałabym Ci rację - Akcent byłby w takim przypadku nierozerwalną i integralną częścią filmu. A "Brave' to po prostu 'obraz' familijny w szkockim przebraniu i z ładnymi, stylizowanym na szkockie, widoczkami. Obejrzałam ze trzy zwiastuny: Merida zachowuje się jak amerykańska nastolatka i... nosi gorset pod sukienką, jak na każdą dobrze wychowaną, średniowieczą Szkotkę przystało... ;-)... Więc gdzie Ty tu masz tą 'szkockść do szpiku kości', która tylko i wyłącznie oglądania
z napisami wymaga???;-)... Równie dobrze akcja mogłaby się dziać w jakimś polskim zamczysku i polskich kniejach, na to samo by wyszło... :-D... A że szkocki akcent jest intrygujący i tajemniczo brzmi to już całkiem inna sprawa... Możesz zresztą napisać list czy mail do dystrybutora, żeby np. w większych miastach dali po jednej kopii z napisami, kto wie, może
posłuchają... :-)...

ocenił(a) film na 7
KotkaFilemona

"Wiesz, gdyby to był film a la Gibson, że bierzemy jakąś oryginalną szkocką legendę, zatrudniamy szkockich aktorów, ubieramy ich w dokladnie odtworzone stroje, jakie w czasie dziania się tej opowieści Szkocii nosili i na dodatek wszystkie zdjęcia kręcimy w Szkocji, to wtedy przyznałabym Ci rację - Akcent byłby w takim przypadku nierozerwalną i integralną częścią filmu. "

Ty z tymi strojami w "Bravehearcie" to na poważnie? Historia kiltu zaczyna się w XVI wieku, William Wallace to XIII.

"A "Brave' to po prostu 'obraz' familijny w szkockim przebraniu i z ładnymi, stylizowanym na szkockie, widoczkami. Obejrzałam ze trzy zwiastuny: Merida zachowuje się jak amerykańska nastolatka i... nosi gorset pod sukienką, jak na każdą dobrze wychowaną, średniowieczą Szkotkę przystało... ;-)... Więc gdzie Ty tu masz tą 'szkockść do szpiku kości', która tylko i wyłącznie oglądania
z napisami wymaga???;-)..."

Widoczki stylizowane na szkockie, mapa Szkocji (widziałam wyraźnie nazwę Wyspy Skye)... piosenka po szkocku gaelicku. Dudy, muzyka stylizowana na celtycką. Wzornictwo. Humorystyczne nawiązanie do pozycji kobiety w społeczeństwie celtyckim.
To tylko bajka, ale ma uroczy szkocko-celtycki klimat.
Dlatego do tego, co widziałam, chciałabym dołożyć akcent szkocki.

AmarieKarya

Nie chodziło mi o 'Braveheart', bo ten film to jeszcze czyste Hollywood, tylko o 'późnego'
Gibsona ------&gt; 'Pasja', 'Apocalypto'.
No dobrze, może i widać nazwę Wyspy Skye, może i imamy celtyckie wzornictwo, może i słychać dudy, ale co z tego, skoro inne rzeczy są pokazane nierealistycznie. Faceci w strojach 'szkockich' a kobiety w 'ogólnonarodowych'
i gorsetach???? - To tak, jakby ktoś zrobił film o XVIII wiecznej Polsce, gdzie 'płeć brzydsza' nosi kontusze i żupany, a kobiety upudrowane na biało lica, wielkie francuskie krynoliny i piętrowe peruki na głowie. Pozycja kobiet w społeczeństwie celtyckim??? - A czymże się ona różniła od pozycji kobiet gdziekolwiek indziej??? - Do faceta należalo ostatnie słowo, a to, że niektóre spryciary umiały 'wybić się na niezależność' i sprytnie manipulować swoimi 'lubymi' 'na swoje', to już inna sprawa.

ocenił(a) film na 7
KotkaFilemona

Właśnie jeśli coś ze strojami nie pasuje, to te męskie ;) Ale kto w naszych czasach pozna Szkota bez kiltu (jeśli w dodatku nie ma akcentu)?
Jeśli chcesz porównywać do Polski, to tak jakby zrobić film o XV wiecznej Polsce z kobitkami w strojach z epoki, a facetami w kontuszach i żupanach (z cyklu: "dwa wieki w te czy we wte to żadna różnica").

Społeczeństwa celtyckie miały cechy matriarchatu. U Piktów (taki sobie lud, który wyginął koło XI wieku na amen) wręcz dziedziczono w linii żeńskiej (Piktami zajmowałam się do licencjatu). O lepiej znanych ludach celtyckich wiemy, że kobieta miała prawo do majątku i zarządzania nim, jeśli mąż umarł, to jego majątek przechodził na nią, a nie od razu na dzieci. Kobieta miała prawo rozwieść się z mężem. Nikt nie zakazywał jej się uczyć. Irlandzka mitologia mówi nam o kobietach-wojownikach. Jest tego sporo, naprawdę. Tu nie chodziło o to, że kobieta była sprytna. Tu chodziło o to, co jej prawnie przysługiwało.

AmarieKarya

Cóż, Disney ma jakiś wyjątkowy kłopot z tak zwanym 'researchem' kostiumograficznym. Oglądałaś może 'Herkulesa' z 1997 roku? - Główny bohater ma ubranie z Grecji 'archaicznej', jego ukochana paraduje w sukni z 'hellenistycznej' epoki w sztuce greckiej. Jakieś plus minus trzysta lat różnicy:-).
Co do Piktów, to słyszałam o nich:-), chociaż o dziedziczeniu przez kobiety już nie. Generalnie w starożytności rzymskiej i średniowieczu prawna sytuacja kobiet nie była taka zła. Nawet na Bliskim Wschodzie, jak się poczyta 'Baśnie z 1000 i Jednej Nocy', to 'płeć ładniejsza' miała duuuużo mocneijszą pozycję niż obecnie. Jednak ostatnie słowo zawsze należalo do facetów, niestety;-).

ocenił(a) film na 7
KotkaFilemona

Disney ma nie tylko problem ze strojami, ale to jest jeden z bardziej irytujących elementów :)

Ale nie chciałabym żyć w Rzymie i mieć na imię "Julia" czy jakoś podobnie tylko dlatego, że mój ojciec byłby z rodu Juliuszy (na przykład) ;)

O Piktach każdy coś słyszał, ale mało osób ma zaparcie, żeby się zagłębić jak to z nimi było. Moja ulubiona pani naukowiec udowadniała (i mnie przekonała), że Piktowie wcale się nie malowali.
Jak przy Piktach jesteśmy (jestem?), to w "Meridzie" widziałam wzornictwo piktyjskie miejscami. Co znów pokazuje, że Pixar nie odrobił pracy domowej - akcja "Meridy" wyraźnie dzieje się w Highlandach, bo sobie po szkocku mówią, mamy śliczne górki i mapę właśnie północnego-zachodu. A Piktów tam nie było, bo oni sobie żyli na wschodzie i północnym-wschodzie obecnej Szkocji. Czy to już jest czepialstwo? ^^

AmarieKarya

Niestety, niezależnie od czasów, imiona wybierają nam rodzice:-). Swego czasu, na cześć hitowej telenoweli, wiele dziewczynek dostało na imię Isaura. Wyobrażam sobie, jak musiały się czuć, kiedy serial się skończył, a one zostały z tym 'latino klimatem' na zawsze;-)... Fakt, akurat w tematykę piktyjską nigdy się zbtynio nie wgryzałam, jedynie to, co na zajęciach z historii sztuki i parę zdań na wykładach ze zwykłej historii. Rzeczywiście, kojarzy ich się stereotypowo z malowaniem skóry, ale ponoć znaleziska archeologiczne tego nie potwierdzają... A 'Merida' ma z Piktami tyle wspólnego, co pięść z nosem;-). To 100% pseudośredniowieczne 'Hajlendsy' - Tu powinien zabrzmieć dźwięk przybijanej piątki:-D.

ocenił(a) film na 7
KotkaFilemona

Z imionami chodziło mi o to, że w starożytnym Rzymie córki nie miały swoich imion, tylko były nazywane od nazwiska rodowego, niezależnie od tego ile ich było. A przynajmniej tak mnie nauczono. Mieć trzy siostry o imieniu Julia i sama być Julia? Brrr.

Nie chcę powiedzieć, że "Merida" ma cokolwiek z Piktami wspólnego. Po prostu jestem prawie pewna, że widziałam ten motyw artystyczny: http://en.wikipedia.org/wiki/File:Serpent_stone.JPG Wydaje mi się nawet, że dokładnie ten kamień został przeniesiony do filmu, ale musiałabym jeszcze raz film zobaczyć, żeby się upewnić.

AmarieKarya

Z tego co pamiętam, to Rzymianki miały z reguły po dwa imiona, więc jak były siostry, to była np. Julia Drusylla, Julia Caesonia, Julia Marcia... Jakoś więc po tych drugich imionach się odrózniały;-)... Były też np, Julie Młodsze i Julie Starsze w przypadku matek i córek... Może i to zbyt miłe nie było,ale wtedy u kobiet pierwszych imion tak trochę zamiast 'oznaczenia rodowego' używano. Współcześnie też musisz się ciągle z imienia i nazwiska przedstawiać, więc czy Rzymianki tak miały wiele gorzej od nas???;-)...
Co do kamienia, to też mi się wydaje, że to ten sam...

ocenił(a) film na 7
KotkaFilemona

Nie jestem ani kulturoznawcą, ani historykiem, więc o Rzymie wiem ile mnie nauczono w liceum na historii i łacinie :) Nie wiem czy Rzymianki miały gorzej od nas, bo prawie nic na ten temat nie wiem.

Za to chciałabym jeszcze raz "Meridę" obejrzeć już na spokojnie, na kompie, i przyjrzeć się szczegółom takim jak właśnie wzornictwo :)

AmarieKarya

Uczyłaś się łaciny?- No to gratuluję, bo to podobno paskudnie trudny język... :-)... Prawnie Rzymianki miały prawie taką samą sytuację jak my, no chyba, że proskrypcje wchodziły w grę, ale w tym przypadku to i faceci 'po pupie' dostawali... :-)... A co do oglądania 'Meridy' na kompie, to nie lepiej na DVD/BlueRay'a poczekać, niż niszczyć oczy 'piratami'????;-D...

ocenił(a) film na 7
KotkaFilemona

No właśnie czekam na DVD teraz :) Całe szczęście na DVD już nie będzie problemu z wersją językową - każdy sobie wybierze to, co chce.

Łacina nie jest trudna. Łacina jest trudna jako pierwszy "szalony" język, którego się człowiek uczy. Nie pomaga też system nauczania łaciny - bo jest to martwy język i się tego uczy inaczej niż angielskiego w szkole ;) Teraz uczę się języków przy których łacina to popołudniowa herbatka ;)

AmarieKarya

Też czekam na DVD, bo w kinie lubię animację oglądać z dubbingiem, a potem w domu sobie przestawiać płytę na różne wersje językowe i porównywać. I często napawać się tym, że 'nam' to jednak najlepiej to wyszło:-D... Sprawdzam wtedy również dokładnie i systematycznie:-), jak film brzmiał w oryginale...
Ps: A przyznasz się, jakie to języki???:-)

ocenił(a) film na 7
KotkaFilemona

Ten film pewnie dobrze brzmi w oryginale ^^ Na pewno akcent dodaje uroku. Zwiastuny mnie strasznie nakręciły na oryginalne dialogi.
Chyba po raz pierwszy nie uważam, że polskie wersje piosenek są lepsze. Oryginalna ścieżka dźwiękowa mnie urzekła.

Łacina przy irlandzkim i aramejskim to pikuś (co prawda przy irlandzkim winna jest ogólnie przyjęta metoda nauczania). Ale to nie wszystkie języki, z którymi mam kontakt. Te dwa są najtrudniejsze do tej pory.

AmarieKarya

Mnie polski dubbing na tyle przypadł do gustu, że podczas oglądania nawet zapomniałam o tym szkockim akcencie w oryginale... :-)... Zwłaszcza Dominika Kluźniak jako główna bohaterka była genialna... :-)... Ale angielską wersję na pewno będę zamęczać na DVD:-). Co do piosenek w filmach Disneya, to ja mam co do nich mieszane uczucia. Raz nam wychodzi ----&gt; 'Pocahontas', 'Mulan', 'Dzwonnik z Notre Dame', 'Księżniczka i Żaba', 'Zaplątani'... Raz nam wychodzi połowicznie ----&gt; 'Król Lew'... I są przypadki, iż wychodzi nam słabiutko ----&gt; 'Herkules'!!!, 'Mała Syrenka' - 'Merida' to chyba ten środkowy przypadek... :-)... Ale nie nabyłam jeszcze soundtracku, więc z ostateczną oceną się wstrzymam na razie... Najsłabiej chyba wypadła ta piosenka promocyjna z Justyną Bojczuk. Sympatyczna dziewczyna, ale ten głosik ma zdecydowanie za mało 'powera' do muzyki w celtycko - szkocko - irlandzkich klimatach.
Muszę przyznać, że oczy mi się nieraz szeroko otwierały ze zdziwienia podczas tego filmu. Typ humoru: pękające suknie, błyskanie gołymi męskimi pupskami... Motyw magicznego ciasteczka, którym córka omal nie truje własnej matki... No i fakt, że pod koniec filmu, to Elinor, nie Merida się zmienia... Czyli morał tej opowieści jest taki: Nie zrzędź 'staruszku', bo jeszcze twoja latorośl spróbuje Cię wykończyć, lepiej 'skoro wszedłeś między wrony, zacznij krakać, jak i one';-D - Film kompletnie nie dla dzieci... :-D... :-D...
Co do języków, to ja z tym swoim zwykłym hiszpańskim i niemieckim, no i oczywiście angielskim, cieńka przy Tobie jestem.. :-D...

ocenił(a) film na 7
KotkaFilemona

A mnie się piosenki z "Herkulesa" podobają :)
Zgodzę się całkowicie, że w polskich piosenkach z "Meridy" brak "powera". Takie nijakie wyszły trochę.

Typ humoru mnie osobiście nie zadziwił, ale podejrzewam, że ogólnie Polacy mają z nim problem. Nas zwyczajnie bawi co innego.

Dorośli zdecydowanie nie powinni zapominać jak to jest być dziećmi. Ale masz racje - taki wniosek, jak pokazujesz nie jest dla dzieci :)

AmarieKarya

Mnie też się piosenki z 'Herkulesa' podobają , ale te po angielsku... :-)...
Nas??? - Masz coś wspólnego ze Szkotami????:-)
Co do morału, to oczywiście, że rodzice nie powinni zapominać, jak to jest być dzieckiem, ale i dziecko powinno pamiętać, iż 'starzy' mają czasem rację i trzeba ich słuchać, bo jak o coś smędzą, to nie po to, żeby nam utrudnić życie, tylko chcą uchronić nas przed błędami. I tej 'drugiej strony' mi w 'Meridzie' brakowało... :-)...

ocenił(a) film na 7
KotkaFilemona

Co do "Herkulesa", to nie wiem jaka wersja językowa piosenek bardziej mi się podoba (ang czy pl). Za to piosenki z "Mulan" fajnie brzmią po japońsku.

Przez "nas" miałam na myśli "Polaków". Ze Szkotami i innymi Celtami mam tyle wspólnego na ile studia celtologiczne pozwalają, bo pochodzenia nie dzielimy :)

Jak o tym pomyślę, to masz rację, że brakuje tej strony "doświadczeni starsi"... Jak oglądałam film, to mi to nie przeszkadzało.

AmarieKarya

Jak już pisałam, piosenki z 'Herkulesa' zdecydowanie wolę w oryginale. Nieźle też wyszły Francuzom, Portugalczykom, Finom i Islandczykom. My w tym przypadku, moim zdaniem, daliśmy plamę. Piosenka Meg to nawet Niemcom wyszła lepiej niż nam... No, ale to moje narzekanie to może dlatego, że ja wprost uwielbiam gospel, a w śpiewie polskich Muz jakoś za Chiny Ludowe nie mogłam go usłyszeć. Z pięciu pań jedynie A. Ścigalska jakoś dała radę... Słodka Natalia Kukulska jak cyniczna Meg - Nieeeee!!!!;-)... Ale, powtarzam, to są tylko takie moje narzekania... Piosenki z 'Mulan' po japońsku słyszałam i są obłędne... ;-)...
Jak dla mnie. pokazanie w filmie dla dzieci, że to dorośli mają się uczyć od swoich pociech ---&gt; Np. cała sekwencja ze śniadaniem przygotowywanym przez .'zniedźwiedziałą' Elinor ----&gt; jest bardzo, ale to bardzo kontrowersyjna. Bo owszem, matka się odmieniła, stała się bardziej tolerancyjna, doceniła zaradność córki, zaczęła z nią jeździć na koniku... A co Merida zrobiła dla swojej rodzicielki???? Puściła parę łezek, 'pleplasam mamo' i dalej robię swoje, jak gdyby nigdy nic...
Ps: Coś mnie podkusiło i weszłam na Twój profil i widzę, że Miyazakiego uwielbiasz - Ja też::-), chociaż 'Spirited Away' i 'Księżniczkę Mononoke' cenię sobie bardziej niż ' Ruchomy Zamek Hauru'. Za to widzę, odmienne zdanie mamy co do 'Proneteusza'. Dla mnie to film tego lata, Ty go oceniłaś na słabego 'średniaka'... :-)...

ocenił(a) film na 7
KotkaFilemona

"Ruchomy zamek" cenię sobie szczególnie, bo jest na podstawie książki, którą uwielbiam (Hauru ma naprawdę na imię Howl i jest Walijczykiem, tylko że Japończycy potrafią wymówić "Hauru" jako zbitek dźwięków najbliżej "Howl").
Po "Prometeuszu" spodziewałam się dużo. I już po pierwszych minutach niestety przestałam film traktować poważnie. Tu wyszło moje czepialstwo z kolei, ale jak słyszę o malowidłach naskalnych z Wyspy Skye datowanych na 35 tys. lat, to mnie się płakać chce (ten obszar przestał być pod lodowcem jakieś 16 tys. lat temu). Nie jestem w stanie traktować takiego filmu jako SCIENCE-fiction. I zrobiło mi się przykro wtedy. Poza tym, film ma więcej niedociągnięć (dziury w scenariuszu, nielogiczności, gra aktorska), ale o pozostałych wszyscy piszą. Tylko tych 20 tys. lat nikt poza mną się nie czepia :) Film wizualnie uważam za przyjemny i tyle. Nie powalił mnie, nie wgniótł w fotel. Ani sci-fi, ani horror, za to zostawił niedosyt i uczucie zawodu. Czekam na drugą część - może będzie lepsza.

Zdecydowanie muszę obejrzeć "Meridę" jeszcze raz i poważnie przeanalizować jej postać. To, jak zapamiętałam film rzeczywiście wskazuje na to, że Merida się nie zmienia. A to jest przykre. Wydawałoby się, że będzie miała wyrzuty sumienia z powodu braci - ale czy ich przepraszała, że to się im przytrafiło, a już zupełnie nie było planowane? Nie pamiętam... Na jej miejscu ja bym pewnie wpadła w histerię.

AmarieKarya

Karya, jaki jest polski tytuł tej książki??? - 'Ruchomy Zamek Pana Wyjca'???,-)... Z chęcią przeczytam. I jeszcze a propos tego mojego wczorajszego buszowania po Twoim profilu;-)... Gdzie dorwałałś to 'Piekło Pocztowe'???? - Lubię Pratchetta, ale z ekranizacji jego książek widziałam tylko 'Kolor Magii'. Spodobało mi się, więc szukałam innych po Empikach i innych sklepach, ale nie znalazłam, albo byłam ślepa;-).
Co do 'Prometeusza', ja przed premierą niechcący;-) weszłam na Filmweb i tyle złego się naczytałam, że szłam do kina z nastawieniem, iż zobaczę dno i dziesięć metrów mułu. I ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, film mi się spodobał. A propos tych 20 tys, lat:-), to ja jakiegoś zbytniego trzymania się poprawności naukowej się nie spodziewałam. To w końcu to samo universum, gdzie Ripley w 'Aliens' utrzymuje się, i nie zamarza, na drabince, przy otwartym luku w przestrzeń kosmiczną, i z królową Obcych u nogi... Nielogiczności też jakoś przełknęłam, bo w końcu w każdym filmie są... Jeśli o moje zdanie chodzi, to żadna z części nie była ani w pełni SF, ani w pełni horrorem... Ale może ja jakaś zbyt tolerancyjna jestem???:-D... W każdym mąć razie też czekam na drugą część... :-)...
Co do zachowania Meridy, to no właśnie, nie tylko niezbyt na nią ta przemiana matki nie wpłynęła, ale przecież jeszcze są ci bracia:-). Pomogli jej, a nawet tego 'pleplaszam' za zamienienie w zwierzęta nie usłyszeli... 'Dziękuję Wam' też nie pamiętam, żeby im powiedziała... Czyli wszyscy dla Meridy, a ona sama dla siebie...

ocenił(a) film na 7
KotkaFilemona

Haha, tytuł książki to nadal "Ruchomy zamek Hauru". A "Howl" jest wersją imienia "Howell" (która z kolei jest zangielszczoną wersją walijskiego imienia "Hywel", ale ta wersja imienia nie pada w książce; samo imię ma znaczenie "wybitny, godny uwagi"). Jeśli masz przyzwoity angielski, to polecam w oryginale.
"Piekło pocztowe" leciało w telewizji, na którymś z kanałów, które tylko filmy puszczają, ale nie pamiętam na jakim to było. Film zawsze można zamówić, jeśli bardzo Ci zależy. Empik ściąga zagraniczne książki na pewno, ale nie wiem jak z filmami (bo nie mam pojęcia jak to jest z dystrybucją, licencjami, bla bla bla). Zawsze zostają sklepy na Wyspach, amazon albo ebay.
W "Prometeuszu" podobało mi się, że można go oglądać jako prequel, ale też jako zupełnie osobny film. Wiem, że te 20 tys. lat to czepialstwo z mojej strony, ale takie życie i taki los celtologa jak słyszy takie bzdury ;)

Szkoda, że w "Meridzie" nie ma tej przemiany głównego bohatera pod wpływem wydarzeń... Ani nawet zwykłego grzecznego zachowania i "magicznych słów" 'przepraszam', 'dziękuję'. Coś takiego jako przykład dla dzieci jest przykre.

AmarieKarya

Czytanie książek w oryginale nie jest mi obce, więc kto wie, może i tego 'Wybitnego Wyjca' po angielsku przeczytam;-).
Co do 'Piekła Pocztowego', to teraz sobie przypomniałam, że rzeczywiście gdzieś, kiedyś, to w programie TV widziałam, ale to było na którejś z płatnych telewizji, a ja do takowych nie mam dostępu, bo nie mam kablówki. Wystarczają mi ogólno dostępne kanały, a jak chcę coś 'ponadprogramowego' obejrzeć, to przecież jest net:-). A co do kupna, to rzeczywiście chyba Amazon zostaje...
Jeśli o 'Prometeusza' chodzi, to ja czekam na kolejną część, bo polubiłam postaci Elisabeth i Davida, i jestem ciekawa, co też ich spotka na planecie Inżynierów;-).
No właśnie! W 'Meridzie' szokowało mnie własnie to, że bajki Disneya zawsze miały jakiś pozytywny morał, bohaterowie dostawali bolesną nauczkę za swoje błędy i zmieniali się na lepsze. W 'Brave' też niby to jest, ale tak przedstawione i przekręcone, że staje się w sumie swoim przeciwieństwem. Fajna bajka, ale dziwna i raczej dla tych starszych dzieci... :-)...

ocenił(a) film na 7
KotkaFilemona

"Wybitny Wyjec" jest dobrą książką, ale uczulam, że baśniową (co pewnie i tak wiesz po obejrzeniu anime) :)
Co do "Prometeusza", to właśnie postać Davida bardzo nie przypadła mi do gustu. Jak można być robotem i być aż tak bezmyślnym? Zachowuje się jak 5-letnie dziecko przez większość filmu.

Mimo wszystko "Brave" nie jest najdziwniejszą bajką jaką widziałam. Jak Disney wypróbowywał "mroczny" klimat, to się okazało, że zupełnie nie wie jak to zrobić. I w efekcie powstał "Black Cauldron" - na motywach powieści dla nastolatków, ale niestety potencjału powieści nie wykorzystał i powstał obraz, który wzbudza we mnie uczucie żalu i niespełnienia oczekiwań. Książki, na podstawie których zrobiono tę animację nie są dostępne w Polsce (nikt ich nigdy nie przetłumaczył), ale w USA są tak kultowe podobno jak "Opowieści z Narnii".

AmarieKarya

'Wybitny Wyjec' - Chyba wymyśliłyśmy polski tytuł do tej książki;-D ;-D - W najbliższych dniach pójdę poszukać jej w księgarni, tzn. w Empiku, może będę miała traf i będą akurat to mieli na składzie... Ostatnio się sporo 'zapuściłam' z czytaniem książek, a kiedyś pochłaniałam słowo pisane tonami, czas do tego wrócić. Zauważyłaś może, iż sporo złego czytelnictwu robi edukacja, tzn. szkola??? - To 'przerabiane lektur' będzie mi się śniło po nocach do końca życia. Może to zabrzmi dziwnie, ale naprawdę najwięcej, bo całymi, doslownie, dniami, to ja czytałam przed pójściem do tej 'wspaniałej' instytucji zwanej szkołą... :-}...
Co do Davida, to myślę, że on po prostu takiego 'głupiutkiego' udawał, żeby nie musieć się zbytnio tłumaczyć ze swoich różnych działań. Wykonywał polecenia Weylanda, a temu zależało na utrzymaniu jak najdlużej w tajemnicy, że jest na statku... Poza tym, to był chyba jeden z pierwszych modeli, więc jego sztuczna inteligencja mogła być jeszcze bardzo prototypowa... No, ale to tylko takie moje domysły... :-)...
'Black Cauldron' - Słyszałam, słyszałam, nawet oglądałam po angielsku, ale w Stanach, ale niewiele pamiętam, bo kuzynka cały czas 'nadawała' mi nad uchem... :-)... W Polsce chyba to kiedyś wyszło pod tytułem 'Taran i Magiczny Kocioł', ale kruszyć kopii o to nie będę... Fakt, szokuje i to nieźle. Podobno matki wychodziły z dziećmi z kin podczas premiery...

KotkaFilemona

Uppps, sorry:-), Tobie chodziło o nie wydane nigdy w Polsce KSIĄŻKI, nie film. Aaaa;-), jeśli tak, to potwierdzam, nasz kraj je ominął... Co do mrocznych klimatów, to Disney niech lepiej zostanie przy baśniach, czyli tym, co mu wychodzi najlepiej...

ocenił(a) film na 7
KotkaFilemona

Ja zaczęłam czytać właśnie dzięki lekturom szkolnym. Mniej czytać zaczęłam na studiach - brak czasu, ciągła nauka (na studiach filologicznych nie da się inaczej). Czytam głównie jak jestem chora i wtedy pochłaniam co najmniej książkę dziennie. Ogólnie jest tyle rzeczy, które można poprawić w edukacji, że aż nie wiem od czego zacząć wymieniać. Lektury szkolne to najmniejszy problem.
David mnie irytował okrutnie. Sabotował misję tak naprawdę, działał mściwie, ryzykował życiem ludzi - roboty nie powinny móc się tak zachowywać :(
Jakbyś kiedyś była zagranicą i spotkała cykl "The Chronicles of Prydain", to bierz bez zastanowienia. Co prawda jest to dla wczesnej młodzieży (pierwszy tom), ale bohater się fantastycznie rozwija. W dodatku książki zawierają bardzo dużo elementów walijskiej mitologii. Chciałam o nich pisać licencjat, ale nikt jeszcze nie napisał żadnego opracowania tych książek, więc nie mogło być o tym mowy :( Jak czytało się książki, to "Black Cauldron" wypada jeszcze gorzej...

Rodzice narzekają, że "Merida" jest straszna i dzieci się boją. Ciekawa jestem co by powiedzieli o "Black Cauldron"... ;) Albo nawet o "Meridzie" po porównaniu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones