Czyli, jakby to powiedział ks. Natanek, twardy new age :) Nasz bohater, rasowy nerd, znajduje pewnego dnia w bibliotece, w której pracuje (jak Kajetan - przypadek?) manuskrypt niejakiego Vivaca Chandry (mam nadzieję, że nie pomyliłem bohaterów). Lektura owego dzieła odmienia jego życie, pozwalając mu na pełne wykorzystanie potencjału swojego mózgu, a co za tym idzie - kontrolę nad ludzkimi umysłami, oraz martwymi przedmiotami. Niestety, ale nie wpływa to dobrze na charakter bohatera, która powoli zmienia się z nerda w dupka, a z dupka w psychopatę. Ostatnie stadium zaś ma być jeszcze gorsze...
"Mindkiller" to tani film klasy c, którego dzięki bogu nie kręcono kamerą video, ale i tak nie wygląda to ładnie. Zdjęcia są słabe, obsada też, efekty mogą być, ale mało ich. Klimatu i gore mało. Oglądać się da, nie nudzi to zbytnio, ale nic specjalnego w tym nie ma.