Niby jest tu pewien zamysł i sporo mądrości życiowych... ale zwyczajnie nie kupuję tego obrazka. Czuję się jakbym włączyła sobie na yt tego gościa od "żelipapą"...
Mam podobne odczucia. Może to kwestia tego, że nie zrozumiałam w pełni tego filmu. Czekam na komentarze innych osób, żeby móc zrozumieć więcej. Nie ukrywam, że film ciągnął się w nieskończoność i zaczęłam się gubić w fabule.