Film nakręcony jak wydłużona telenowela - M - jak miłość
Film płaski jak N - jak naleśnik.
W tym filmie nie ma nic poruszającego. Kalka goni kalkomanię.
Mamy piękne wnętrza - niedostępne dla przeciętnego widza.
Córki jakieś wolne od pracy zawodowej - tak jakby "zawsze bogate".
Lekarka, która o śmierci matki zawiadamia córkę w toalecie - matko, ale kicz!
Też jakaś lekarka omawiająca stan zdrowia matki w... windzie!
Co to ma być? To jakaś parodia komedii, dla miłośników seriali - tasiemców?