w stylu "Falling" od Mortensena, tylko trochę z innej strony. Wizualnie i aktorsko ok, zabrakło nacisku na jakiekolwiek wydarzenie czy relację. Wszystko działo się w przeszłości, czego nie pokazano. Widz musi sam sobie dobudować historię. Lakoniczny, niedopowiedziany, dzieje się w głowach bohaterów historii. Warto, ale (nie lubię tego sformułowania) nie dla każdego.
Skąd to pytanie? Wiele w tym filmie działo się poza, i to jest fakt, ambitnie ale zbyt oszczędnie, na pewno gratka dla aktorów, niekoniecznie dla widzów.
Z postu wynika, że dobrze byłoby, aby pokazali to i owo z przeszłości, jakby to miało rzeczywiście znaczenie. :)