Znakomity film. Jak na nisko budżetowca naprawdę super się ogląda i wiele scen jest poprowadzonych bardzo dobrze. Momentami mocno trzyma w napięciu.
W moim przypadku ocenę z cała pewnością podbił Keith David.
Niesamowita rola, pełna emocji i zaangażowania, które dał od siebie. Wydaję mi się, że nawet nie znając aktora jego rolę się zapamięta, mimo że była drugoplanowa.
Świetna robota Keith! Genialnie film rozpoczynasz jak i kończysz, ale wykonanie utworu "Watching you, watching me" na koniec było bajeczne.
Dodaję ten wykon na moja playlistę!