Zastanawia mnie Wasze zdanie, czyja to w zasadzie była wina, że wypadki potoczyły się w tak nieoczekiwanym i dramatycznym kierunku? Z pozoru błahe, nieznaczące wiele gesty, spojrzenia, półsłówka, które doprowadziły do eskalacji emocji. Czy kapral John mógł tego uniknąć? Czy dziewczęta były aż tak zepsute? :)
Film jest bardzo łatwy do z interpretacji,na początku one do niego podchodziły jak do swojego ulubionego zwierzątka,właściwie nic mu nie robiły tylko się do niego mizdrzyły no i się nim opiekowały i wyleczyły a on im słodził fifti-fifti,one były wyposzczone on również,poźniej jedna zrobiła zdecydowany krok on to wykorzystał ale nastąpił nieoczekiwany wypadek,przepychanka no i by mu uratować życie trzeba było sięgnąć po drastyczne środki a on to odebrał jako złą monetę i zrobił z nich zakładniczki,groził im ...no i one postanowiły się obronić subtelnie ale zdecydowanie.
tak, wiem, że będziesz bronić mężczyzny :) ale wykazując się odrobiną rozsądku mógł zachować nogę. na pewno zauważył, że dziewczyny zaczynają mieć na jego punkcie świra, więc mówienie jednej, że ją kocha po czym nocne przechadzki do drugiej, delikatnie mówiąc, mądre nie były