Jeżeli chodzi o kwestie techniczne, zabawę montażem i samą pracę kamery, to hiszpańscy twórcy nie mają się czego wstydzić. Bardzo sprawnie łączą tytułową drogę „na szczyt” z kadrami, które obrazują kontrast między biednymi częściami miast, a tymi bogatszymi, w kierunku których spogląda Angel (swoją droga nieźle wykorzystuje doświadczenie z „La Casa de Papel”!). Nawet jest jedna scena kręcona techniką tilt-shift, gdzie miasto staje się makietą, co naprawdę fajnie wygląda.
Ale fabularnie jest znacznie gorzej. Coś sprawia, że chce się obejrzeć ten film do końca, ale trudno przymknąć oko na luki w historii. Brakuje prologu, który wyjaśniałby motywację Angela. No i też ten trójkąt miłosny jest strasznie naiwny, mocno naciągany. Jest stereotypowo, chociaż ta lekko zarysowana przemiana Angela (albo ujawnienie jego prawdziwych zamiarów?) miała potencjał.
Ogólnie film „Na szczyt” oglądało mi się dobrze, ale pewnie szybko o nim zapomnę. Jestem tylko ciekawa, jak Netflix poprowadzi tę fabułę w serialu, który ma powstać właśnie na podstawie tej produkcji.
Więcej opowiadam tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=naoqz454fzM
Podmianka nagrania, bo popsułam dźwięk (zapisałam w stereo, nie mono): https://www.youtube.com/watch?v=jPJagFEgp3I :)
Czyli nie tylko ja oglądam filmy dla ujęć :) u mnie zboczenie zawodowe a u Ciebie? Co do filmu zgadzam się, że scenariusz i zbyt duże skoki w czasie zabiły potencjał tego filmu. W innym wątku pisałem o tym, że twórcy mogliby wypuścić 3-4 odcinkowy miniserial i dopracować historię, jest mały niedosyt... pozdrawiam
Interesuję się fotografią, więc można tak powiedzieć :) A serial powstanie - tyle że na podstawie tej produkcji, jako dalsze losy (może będą retrospekcje?). Dlatego w ogóle ten film jest na Netfliksie, bo zostały nabyte prawa.