Fascynująco się ogląda. Pamiętajmy przy tym, że prawie wszystko zostało w obrazie zaaranżowane. Nawet igloo na potrzeby filmu "przekrojono" na pół a sam Nanook w czasie kręcenie obrazu dał się dopiero przekupić w wymierny, materialny sposób, aby marznąć przed obiektywem kamery w półotwartej budowli. Po nakręceniu obrazu autorzy nie utrzymywali z Nim kontaktu. Gdy jeden z nich spróbował go odnowić, ustalił, że myśliwy zmarł z głodu wkrótce po zakończeniu zdjęć, prawdopodobnie podczas nieudanego sezonu łowieckiego.
O kręceniu dokumentu przez Flaherty,ego powstał, już w czasach nam współczesnych, pełnometrażowy film fabularny pokazujący tą przygodę nieco „od kuchni".
A sam dokument – ponadczasowy.
Z grupy tych, nie podlegających ocenom o wartości ogromnej dla potomnych.
Pozdrawiam,
jabu