Dowód na to, że nawet zwykły człowiek (był amatorem-etnografem zafascynowanym podróżami) może odnaleźć w sobie artystę. Udoskonalił technikę zdjęć plenerowych, eksperymentował ze światłem, ruchem kamery i rytmiką przedstawianej przez siebie historii.

Film jest wspaniały i ogląda się go z uśmiechem na ustach :) Pierwszy raz widziałam jak powstaje igloo (w godzinę!) i jak wygląda ono od środka, polowanie na zwierzęta oparte na cierpliwości i bardzo często - wspólnym wysiłku. Do tego takie nostalgiczne zakończenie- śpiące psy zaprzęgowe zasypane śniegiem...

Warto jednak pamiętać, że to nie jest do końca tak, że Flatherty zarejestrował wszystko tak, jak wtedy się naprawdę działo. Eskimosi dostali już broń od białego człowieka i używali jej do polowań, choć techniki, które możemy zobaczyć w filmie nadal były wykorzystywane. Nie umniejsza to jednak faktu, iż mamy tu do czynienia z pierwszym artystycznym dziełem dokumentalnym.