i jednocześnie taki, który wcale nie zamierza koniecznie byc 7-, 8-gwiazdkowy, ot, produkcja telewizyjna, ale z bardzo silnymi atutami grających główne role aktorów (Pasdar, Huberman, Byrne) oraz... przepięknych plenerów jednego z nielicznych zalesionych regionów Irlandii (w sąsiedztwie parku narodowego), a ukazanych w niecodziennej porze zimowej, co jeszcze mocniej oddala od banału ten film. Wciąga nas ten filmik i ujmuje głownie dzięki bezbłędnej grze wymienionych aktorów, co mi się kojarzy ze znanym powiedzeniem z ery budowy pierwszych samolotów, że z dobrym silnikiem polecą i wrota od stodoły. Tymi wrotami może jest sama fabuła, niespecjalnie zawikłana, oryginalna. Jednak piękno tych aktorów (nie tylko fizyczne, ale artystyczne), cudowność plenerów (śnieg, wzgórza, architektura) oraz krzepiący optymizm i przesłanie filmu - to sprawi, że nie zmarnujemy czasu na jego obejrzenie, ale lepiej żeby to był czas np. po południu w niedzielę - gdy serca otwierają się jak kielichy kwiatów.