Opowieść o miłości małej dziewczynki i marynarza. Oczywiście przede wszystkim wielkie brawa dla reżysera za to, że Polacy (grani przez Niemca i Angielkę) w scenie kłótni mówią po polsku. Wyrazy uznania należą się szczególnie Yvonne Mitchell, której polski wypadł naprawdę świetnie (a mówią, że Meryl się dobrze spisała...). Horst Buchholz troszę gorzej, głównie za sprawą akcentu, ale i tak jestem pełna podziwu. Chociażby dla tych scen warto obejrzeć "Tiger Bay", aż chwyta za serce, gdy w starym filmie słyszy się polski język. Hayley Mills urocza jako chłopczyca Gillie, a postać Korczyńskiego ma w sobie coś takiego, że mimo zbrodni, którą popełnił, trudno nie czuć do niego sympatii. Wrażliwy chłopak kochający kobietę, która miała dość czekania na niego, znajduje przyjaciółkę w małej dziewczynce. To jego "Wstawaj malutka!" (po polsku) szczerze mnie rozczuliło. Nic dziwnego, że Gillie chce z nim uciec i nie wydaje go przed policją. Jest on trochę takim jej księciem z bajki. Aż szkoda, że ja takiego nie poznałam jako dziecko:)
Warto obejrzeć 8/10