Po zakończeniu filmu doszedłem do wniosku, że Jeremy Irons zagrał tutaj najlepszą rolę w swojej karierze. Zagrać podwójną rolę nie jest łatwo zwłaszcza w tym przypadku, ale Irons spisał się znakomicie. Sam film należy uznać za jeden z lepszych w dorobku Cronenberga, jest świadectwem rozwoju reżyserskiego w tamtym czasie z naciskiem na aspekt psychologiczny opowieści. Penetracja chorobliwej więzi bliźniaków jest wnikliwa oraz interesująca choć momentami przegadana i jałowa. Preludium do tragicznych zdarzeń trwa cokolwiek długo, ale w finałowe sceny dowodzą kunsztu Cronenberga i Ironsa. Reżyser w przekonujący sposób ukazał psychiczną toksykologię braterskiego "związku". Owocna współpraca Kanadyjczyka i brytyjskiego aktora.