które pewnie nie są wyssane z palca. Te historie opowiadane ze sporą dozą przejęcia wypowiadane przez ofiary, no cóż robią wrażenie. Jak było do końca, nie wiadomo. Kto chciał, kto nie chciał się zabawiać, tego nigdy się nie dowiemy, bo to będzie słowo przeciwko słowu, nikt nikogo nie nagrał, nie ma dowodów. Jedno jest tylko pewne i co jest najciekawsze, jakie ten gostek miał układy. Te nagrody Oscary to się nie wzięły znikąd, poplecznicy wskazali wygranego, tak maiło być i basta. Przerażające jak wpływowy typo rządzi i rozdaje karty, bo czuje się pewniakiem na dzielni. Ciekawie.