Odrzucic osobę, ktorą sie rzekomo kocha, za zbrodnię w afekcie (a w zasadzie w obronie wlasnej) - następnie bez skrupułów zabijając własne nienarodzone dziecko... Super wartości, super logika. Borcuch popelnil niewybaczalny sh*t.
Do tego rozbawiły mnie jej słowa, że "ty myślisz tylko o sobie", choć to ona przecież zostawiła go samemu sobie z JEGO problemem, w który nie próbował ją wciągnąć, a jedynie komuś się zwierzyć. Za to praktycznie przez cały film biega za nią zakochany, a ona (w części "polskiej") zupełnie nie odwzajemnia jakiejkolwiek komunikacji i nie mówi mu o ich wspólnym dziecku.