PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=132450}

Nim diabeł dowie się, że nie żyjesz

Before the Devil Knows You're Dead
6,9 15 281
ocen
6,9 10 1 15281
7,1 12
ocen krytyków
Nim diabeł dowie się, że nie żyjesz
powrót do forum filmu Nim diabeł dowie się, że nie żyjesz

Sidney LUMET okazał się odważniejszy od braci COEN i ich filmu "TO NIE JEST KRAJ DLA STARYCH LUDZI".
Zrealizował drapieżne, pasjonujące przy tym smutne kino.
To wielki film, ale w odróżnieniu od filmu Coenów, film nie dający nadziei, pełen goryczy. Może się nie podobać widzom oczekującym klarownego moralitetu z przejrzystym podziałem na dobro i zło, pointą itd.
Sidney Lumet nie pozostawia złudzeń. Nie daje widzowi żadnych rad. Nie stawia tez, ani tym bardziej wniosków. Jedynie obserwuje swych bohaterów, analizuje dlaczego wszystko wymyka im się spod kontroli. Przy tym nie daje im cienia szansy na zwycięstwo.
Przygląda im się po prostu i ta obserwacja boli nas, widzów, którzy nie jesteśmy na ich miejscu, a jednak rozumiemy ich. Boimy się o nich. Troskamy.
Jesteśmy równie bezradni, jak Sidney Lumet.
Przyznać się do bezradności to coś niespotykanego.
Lumet wrócił w wielkim stylu, mówiąc o małych ludziach i ich małych występkach.
Przyznając się do bezradności w ocenie, dowiódł że nie jest bezradny jako artysta. Wielki to acz smutny powrót autora "12 GNIEWNYCH LUDZI", "SIECI", "SERPICO, "PIESKIEGO POPOŁUDNIA", "AGRESJI", "WZGÓRZA", "KSIĘCIA WIELKIEGO MIASTA", "WERDYKTU".

ocenił(a) film na 8
AutorAutor

A w którym momencie film Coenów daje jakąkolwiek nadzieję?

ocenił(a) film na 10
adriano

Choćby przeciwstawiając Chigurhowi (Javier Bardem) starszego szeryfa (Tommy Lee Jones), który rozumie, że być może jest już stary i nie jest w stanie pokonać szaleńca, to jednak do końca za nim podąża.
Mało tego z tej konfrontacji wychodzi zwycięsko. Chigurh chowa się przed nim na miejscu zbrodni, w końcu znika...czyli ucieka.
Czy Coenowie tego chcą czy nie, mówią że USA ... TO KRAJ DLA STARYCH LUDZI.
To czyni ich wypowiedź niekonsekwentną, ale muszę przyznać, że w odróżnieniu od reszty świata zawsze tak uważałem.

AutorAutor

Nie widzę za bardzo punktów wspólnych dla tych obu filmów. One są o czym innym i przyrównałeś je do siebie na siłę.

ocenił(a) film na 8
AutorAutor

Nie zgodziłbym się z tymi optymistycznymi, Twoim zdaniem, przesłankami filmu. Postawa szeryfa wyraża, moim zdaniem, coś całkowicie odwrotnego. Jego monologi, to co mówi to jak obserwuje otaczający go świat świadczy raczej o tym, że jest przerażony i zmiażdżony tym co widzi. Poza tym jego świadomość niemożności, zwycięstwa w tym nierównym pojedynku, przytłaczająca bezradność również jest wyczuwalna przez cały film. A czy Chigurgh chowa sie przed nim, a potem ucieka? Również nie do końca. Zrobił to co miał do zrobienia, odzyskał pieniądze, wykonał swoją misję. Jego celem nigdy nie było zabicie szeryfa czy konfrontacja z nim. Obraz Coenów jest moim zdaniem skrajnie pesymistyczny i jedynym nikłym promieniem nadziei, może być jedynie brak odpowiedzi na pytanie czy oprawca zabił Carlę Jean.
Poza tym ten obraz wcale nie jest tylko i wyłącznie o Ameryce. Może to sugerować jedynie niefortunny, polski tytuł, nie wiem skąd takie wnioski po seansie.

adriano

Lol, przecież jasno jest powiedziane, że Carlę Jean zabił, już chyba bardziej dosłownie by to zrobili, gdyby jedynie owe zabójstwo pokazali - widać, że bardzo uważnie film oglądałeś - ja co prawda widziałem dawno, ale pamiętam - Chigurgh miał obsesję na punkcie czystych butów i zawsze bał się, że przy okazji morderstwa zbrudzi je krwią - po wyjściu od owej pani oglądał podeszwy butów, dla mnie jasna sprawa.
Zresztą zarówno film, jak i postać Chigurgha byłyby z deka bez sensu, jakby jej nie zabił, także życzę powodzenia w dalszych interpretacjach filmów, których się nie rozumie.

PS - Polski tytuł filmu Coenów jest akurat bardzo fortunny.

PS2 - I wciąż nie wiem co oba te filmy mają za bardzo ze sobą wspólnego, bo takie podobieństwa można znaleźć w przypadku wielu filmów.

ocenił(a) film na 8
adriano

Oczywiście że ją zabił :)

ocenił(a) film na 4
GodFella

phhhihhii zajebiscie pasjonujące kino stary ten film nawet się nie umywa do dzieła coenów dla mnie totalna porażka!!!

ocenił(a) film na 7
AutorAutor

Pozwolę się nie zgodzić. W obrazie Coenów który przywołałeś NIE MA pozytywnych bohaterów. Nie jest nim także szeryf. Jest on przedstawiony jako słaba, zmiażdżona tym co widzi dookoła siebie, jednostka. Starszy facet, dla którego jest to bodajże ostatnia sprawa przed odejściem na emeryturę, "reprezentant dwanych czasów", który woli wspominać jak to było kiedyś (gdy takie słowa jak "sprawiedliwość", czy "honor" cokolwiek znaczyły) niż działać. Stróż prawa, który woli rozczulać się nad tym jak dobrze było kiedyś i jaka degrengolada wartości panuje teraz, zamiast konkretnie skupić się na pościgu za Chigurh'em. W "To nie jest kraj dla starych ludzi" przegrywają wszyscy. W obrazie Lumet'a jest mały promyk nadziei, bo nie wiadomo, czy bohater grany przez Ethana Hawke nie wywinął się z całej kabały i nie rozpoczął na nowo życia. Wszystko zostaje w sferze niedopowiedzeń. Coenowie nie pozostawiają widzowi żadnch złudzeń...

ocenił(a) film na 10
AutorAutor

Kwintesencja zawartości tego filmu - jestem pod wrażeniem sensowności Twojej wypowiedzi. Tak, ten film to arcydzieło kunsztu tak reżyserskiego jak i aktorskiego - ODJAZDÓWA -10/10 !!!

ocenił(a) film na 7
AutorAutor

Mój powyższy post był oczywiście adresowany do użytkownika autor-1983

ocenił(a) film na 10
SickMind

Słusznie...tyle, że mi chodziło o co innego. COENOWIE do swojego filmu obok dysput szeryfa o kondycji współczesnej Ameryki umieszczają wypowiedź znacznie starszego pana i to pod koniec filmu. Szeryf odwiedza go by umocnić się w przekonaniu, że obecny świat i zło przerastają go. A co robi dziadek. Opowiada mu historię z początku czasów Ameryki, jak to bezbronnego szeryfa zabiło kilku oprychów. Daje mu do zrozumienia, że zło zawsze było potężniejsze od dobra właśnie dlatego, że nie stosowało się do żadnych zasad. Trzeba robić swoje i nie oglądać się na zło, świat. Później szeryf opowiada żonie sen o swym ojcu, który niesie innym światło, nadzieję. COENOWIE też to robią i nie ma w tym nic złego. Po prostu są mniej fatalistyczni niż LUMET i tyle. I to jest OK. Nie ma się co licytować na dozy pesymizmu. Po prostu ich film pod koniec traci konsekwencję w mówieniu o Ameryce w czarnych barwach, w tonie: teraz to jest naprawdę źle, a kiedyś było lepiej itd. Dziadek mówi szeryfowi, że kiedyś nie było lepiej, było tak samo i już.

Co do LUMETA, ten nie daje nadziei swym bohaterom, ale też nie chce. Postać ETHANA HAWKE'a ocala ślepy los, nie reżyser. Ten pozostaje fatalistą do końca. Może nawet nihilistą. Ale ma do tego prawo, jest starszy od Coenów i kiedyś wierzył w 12 GNIEWNYCH LUDZI. Bracia Coen wierzyli w Arizonę juniora, a dziś umieją robić tak znakomite filmy jak "ŚCIEŻKA STRACHU", czy "FARGO".

ocenił(a) film na 7
AutorAutor

Ja jednak nie widzę żadnego "światełka" w obrazie Coenów. Wszyscy główni bohaterowie w końcu przegrywają - Kowboj, bo przez swoją chciwość traci życie (przez niego traci je również jego kobieta), Killer - bo nie udaje mu się odzyskać poszukiwanej kasy, Szeryf - bo nie ujmuje w końcu poszukiwanego zabójcy (do czego z resztą nie specjalnie się przykłada). Finał "To nie jest kraj dla starych ludzi" jest dla mnie o wiele bardziej pesymistyczny (wprost jest pokazane, że każdy z bohaterów ponosi porażkę) niż w filmie Lumeta, gdzie dalsze losy bohatera granego przez Hawke pozostają niewiadomą i można się łudzić, że chłopakowi udało się jednak wykręcić z całego tego bagna. Każdy jednak może sobie interpretować dowolnie zakończenia tych 2 filmów, dla mnie - Coenowie nie odpuszczają do samego końca (mrok absolutny) a Lumet pozostawia jednak widzowi jakiś promyk nadziei. Ale to oczywiście tylko moja interpretacja:)

ocenił(a) film na 10
SickMind

Masz rację, ja to po prostu interpretuję inaczej.
Czas już wyjaśnić, czemu rozpocząłem dyskusję nawiązując do filmu Coenów: "TO NIE JEST KRAJ DLA STARYCH LUDZI".
Skojarzenie z tytułem filmu Coenów nasunęło mi się podczas oglądania filmu LUMETA. Tytuł filmu Coenów paradoksalnie bardziej odpowiada treści filmu LUMETA: "NIM DIABEŁ DOWIE SIĘ, ŻE NIE ŻYJESZ", niż ich filmowi.

Film LUMETA to film o całkowitej degeneracji społeczeństwa USA, posuniętej do tego stopnia, że nie jacyś tam obcy młodzi ludzie dokonują zbrodni na starych ludziach. Dramat odbywa się w rodzinie. SYNOWIE PRZYCZYNIAJĄ SIĘ DO ZABÓJSTWA WŁASNEJ MATKI. Nie ma miejsca dla starych (No country for old men). To jednak nie koniec. OJCIEC ZABIJA WIĘC JEDNEGO Z SYNÓW.

To dopiero jest druzgocąca diagnoza kondycji USA, i to bez handlarzy narkotyków, strzelanin, wyszukanych morderców. Wszystko jest tu małe, tanie, przez to tak bardzo prawdziwe, dotykalne, realne. Bolesne.
Najbardziej przerażające przy tym wszystkim jest to, że inspiracją dla filmu były ponoć prawdziwe wydarzenia.
Dlatego "NIM DIABEŁ DOWIE SIĘ, ŻE NIE ŻYJESZ" to film o tym, że USA TO NIE JEST KRAJ DLA STARYCH LUDZI.
Dla młodych zresztą też. Dla nikogo.
Nihilizm w czystej postaci.

ocenił(a) film na 7
AutorAutor

Hmmmm... Bardzo ciekawa interpretacja. Szczerze mówiąc - przemawia do mnie, ale standardowo:) mam jedno małe "ale". Wszystko byłoby ok (dokładnie tak jak to opisałeś) w "Nim Diabeł...", gdyby nie... element przypadku. Nie ma w filmie tej premedytacji (synowie przyczyniają się do zabójstwa matki przez czysty przypadek, absolutnie nie chcieli tego i nie planowali), by móc powiedzieć tu o nihilizmie w czystej postaci. Synowie tak na prawdę nie są złymi ludźmi, po prostu decydują się na coś co ich przerasta i uruchamiają w ten sposób ciąg zdarzeń nad którymi tracą kontrolę, doprowadzając do tragedii. Oglądając film Lumeta i np. postać Hanka nie miałem odczuć typu "co za skurwiel!", ale raczej "w coś ty się wpakował, człowieku!" (był on miarę pozytywnym bohaterem i spokojnie mogę zrozumieć widzów, którzy trzymali kciuki, by chłopakowi udało się wykaraskać z tego shitu). W "No Country" żaden z bohaterów nie budził moich pozytywnych emocji (Kowbojowi ciężko było współczuć, bo to przez jego głupotę i chciwość zaczęło się całe to nieszczęście. Szeryf był miałki i bez kręgosłupa - typowy "gawędziarz bez ikry", któremu ciężko było kibicować w pogoni za psycholem. Chigurh - był kuriozalnie człowiekiem najbardziej kierującym się - a nie tylko ględzącym o tym - zasadami, bo jak już komuś obiecał, że go zabije - zawsze dotrzymywał słowa vide: żona Kowboja. Kto by jednak kibicował psycholowi?), tak więc mi pojęcie "czysty nihilizm" bardziej jednak kojarzy się z filmem braci C. niż Lumeta, ale jak już wspominałem - to zdecydowanie rzecz gustu:)

ocenił(a) film na 10
SickMind

Sądzę, że u LUMETA nie chodzi o czysty przypadek, to raczej fatum. Wszystko jest tu zbyt zazębione. Wina pociąga za sobą karę. Konsekwencje są nieuniknione. Nie ma miejsca na ślepy traf. Postać ETHANA HAWKE'a ocaleje na ekranie, ale trudno uwierzyć, że uniknie konsekwencji swoich czynów.
Poza tym powtarzam: nihilizm, bo nie ma nic bardziej przerażającego jak synowie zabijający swych rodziców i rodzice zabijający swoje dzieci.

Pamiętajmy: u Coenów zabijają się nawzajem obcy sobie ludzie. Nie wiem, czy to jest bardziej uspokajające, ale na pewno bardziej zrozumiałe.

Zabijanie u Lumeta jest efektem bezradności, rozpaczy i głupoty.
u Coenów zabijanie to praca, lub jedyna szansa na ocalenie.

Jak dla mnie LUMET jest bardziej druzgocący.

ocenił(a) film na 10
AutorAutor

LUMET jest pesymistą, jest smutny, może nawet zgorzkniały, ale do końca pozostaje przekonujący.

ocenił(a) film na 9
AutorAutor

Zgadzam się z Twoją oceną obu filmów. Też uważam, ze NIM DIABEł... jest bardziej okrutny i nie pozostawia nadziei, a postaci granej przez Ethana tylko na chwilę udalo się wywinąc

ocenił(a) film na 10
monisiu

Bardzo mi miło.
Już myślałem, że jestem sam.

ocenił(a) film na 10
AutorAutor

COENOWIE czy LUMET?

CZAS POKAŻE.

JA STAWIAM NA LUMETA!

AutorAutor

Hmmm... Film jest faktycznie dobry, z początku nudny, ale w miarę rozwoju akcji coraz lepszy. A koniec można sobie interpretować dowolnie. Dla mnie to tu jest możliwe coś, co było już w "Pulp Fiction" - odkupienie win. Otóż Jules tam to zrobił, odszedł w porę i przeżył, Vincent został i zginął w kiblu od serii w klatę bo znalazł się w końcu większy twardziel i cwaniak niż on... Tutaj postać grana przez Hawka też może się wywinąć, właśnie na te 30 minut przed tym, zanim diabeł się o nim dowie, jeszcze ma tą szansę, ten, którego grał Hoffman już nie. Ale ja mogę się całkiem mylić, to tylko takie moje przypuszczenia na temat końca, który każdy może sobie tu dopisać.... To tyle, pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
thadoggfather

Ciekawe porównanie.
Dzięki.
Cieszy mnie, że film LUMETA wciąż jest gorący. To dobrze o nim świadczy. Nie wszystkim się podoba, ale to nieważne.

ocenił(a) film na 10
AutorAutor

Nim diabeł dowie się,że nie żyjesz.
Chyba się dowiedział.

ocenił(a) film na 10
AutorAutor

Dla mnie oba filmy są równie dobre i oba równie pesymistyczne w wymowie... Life's a bitch.

ocenił(a) film na 9
Brutal

Świetnie zrobiony, mocny w swej wymowie, bezlitosny emocjonalnie. Klimat filmów braci Cohen rzeczywiście się nasuwa, ale chłód, jakim przepojony jest film i totalny brak ingerencji reżysera w losy postaci kojarzy mi się z najlepszymi momentami Atoma Egoyana - po "Słodkim jutrze" miałem w sobie taką samą bezradność. Oby wszyscy twórcy umieli starzeć się w ten sposób - Sidney Lumet nie musi martwić się o to, że nie wie kiedy ze zejść ze sceny. Genialny film.
thadoggfather: "z początku nudny?" przecież film zaczął się od trzęsienia ziemi, a później napięcie tylko rosło.

ocenił(a) film na 10
AutorAutor

Masz rację w bardzo istotnym, co umyka większości komentarzy w innych tematach pod filmem - mianowicie w tym, że film Lumeta jest próbą społecznej diagnozy (która jest z gruntu pesymistyczna). Sposób opowiedzenia tej historii (będący tu często przedmiotem krytyki) przesądza, że to nie thriller i sensacja, tylko dramat społeczny. Rzeczywiście nasuwa skojarzenia z kinem braci Coen, również tym najbardziej ironicznym - film Lumeta możnaby równie dobrze przyrównać do "Fargo". Scenariuszowi niedaleko do groteski, tylko realizacja poważna.

ocenił(a) film na 10
kosarz1311

Coś w tym jest.

ocenił(a) film na 9
AutorAutor

umiesz pisac o filmach i jestes spostrzegawczym widzem. Milo poczytac :)

ocenił(a) film na 10
jasiu15

Dzięki:-)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones