Ckliwy? Ja powiedziałabym raczej, że jest porażający.

Zgadzam się, film oglądałem w 2 podejściach. Fabuła jest nudna i przewidywalna a niektóre zdjęcia irytujące, chodzi mi o powtarzane momenty z różnych perspektyw. Widać reżyser chciał zrobić coś na podobieństwo Snatch'a ale bądźmy poważni, zabrakło talentu.

Film jednak zasługuje na 4/10 za 3 dobrych aktorów, pomimo, że ten film chcieliby wymazać raczej ze swojej biografii.

Tak może Ci się wydawać bo nie podobał Ci się ten film, ale nie sądzę by chcieli wymazać film wyreżyserowany przez Lumeta i z nominacjami do Oscara. Wiem, powiesz że nagrody i uznany reż. nie zawsze czynią cuda, jednak uważam że na uznanie zasługuje.
Może te 2 podejścia przeszkodziły Ci dojrzeć, że to film z mrocznym klimatem, wciągającym napięciem, gęstymi relacjami pomiędzy postaciami.

3 aktorów należy do moich ulubionych, jednak film jest według mnie kiepski. nie wnosi nic nowego, no chyba poza tym, że synowie zabijają swoją matkę.

no dobra jest sporo dramatu ludzkiego, ginie matka, żona jednego brata jest dymana przez drugiego, ojciec nie lubi najstarszego syna, ale ja się pytam no i co z tego? cóż to ma do cholery wspólnego z prawdziwymi dylematami ludzi?

prawdziwe dylematy to były w Przed zachodem słońca i Przed wschodem słońca, nawet ten ostatni Doubt jest nawet nawet. ale ten film jak wspomniał kolega powyżej jest najzwyczajniej w świecie...kiepski.

PS
acha no a argument, że film jest mniej kiepski dzięki jakimś nominacjom do kiepskiego Oskara jest wyjątkowo kiepski.

siła argumentu a nie argument siły chciałoby się rzec...

Zwróć uwagę - nie pisałam, że film jest dobry z uwagi na nominację. Nie zgodziłam się tylko z Twoją opinią, że aktorzy będą chcieli wymazać udział w tym filmie, choćby przez fakt nominacji do Oscara i współpracy z uznanym reżyserem. Nasze subiektywne odczucia względem filmu, nie zmienią faktu, że nie mają powodu do wstydu.
Przyznam, że w historii Oscara znajdę co najmniej kilka filmów których nie znoszę i nie potrafię zrozumieć, że film mógł zbudzić w kimkolwiek zachwyt. Niemniej zapewne nikt kto brał udział w takim filmie nie żałuje tego kroku.

okej może i nie żałują uogólniam trochę, ale ten film to nie jest John Malkovitch

Lumetowi zabrakło talentu? To jeden z najlepszych żyjących amerykańskich reżyserów, twórca takiego arcydzieła, jak "Dwunastu gniewnych ludzi" i świetnego "Serpico", a Ty mówisz o braku talentu? No trochę przeszarżowałeś, kolego...
Nie sądzę, aby aktorzy chcieli wymazać ten film ze swojej biografii. To kawał dobrego, psychologicznego kina, które mówi o sprawach ważnych i aktualnych. O obecnym upadku wartości, o rozpadzie rodziny, o tym, jak drobny zły czyn, który miał nikomu nie przynieść krzywdy przeradza się w tragedię. O aktorstwie nie będę wspominał, bo sam zauważyłeś, że jest znakomite, ale realizacja, mimo iż trochę wtórna również zasługuje na słowa uznania. Nie sposób nie wspomnieć również o muzyce, która tworzy przygnębiający i duszny klimat osaczenia głównych bohaterów. Nie fabuła była tutaj najważniejsza, nie miało być tutaj zaskakujących zwrotów akcji i efektownej intrygi; to człowiek i jego tragedia był tutaj na pierwszym miejscu i psychologia głównych postaci była przedstawiona przez Lumeta w tym filmie w sposób wyborny. Jak dla mnie jeden z lepszych amerykańskich obrazów, które ostatnio widziałem. Ode mnie 9/10.

Pozdrawiam.