Jedyne co mogę napisać o tym filmie to to, że nie wzbudził one we mnie ŻADNYCH uczuć...
dziwne...
był taki bezpłciowy, i sztucznie głęboki np. porównanie ludzi do drzew i ta twarz ojca który się tym zachwyca, też sztucznie.
Bez przesady, nie określiłbym tego filmu jako porno, właśnie zaskakująco mało było scen mocno erotycznych, ludzie tyle o tym pisali i tak ich to męczyło, że spodziewałem się ciągle tego.
Ja też bym aż tak mocno nie nazwała tego filmu (tzn. porno)... Co nie zmienia faktu, że nie odczuwałam ani współczucia, ani obrzydzenia, ani przyjemności, niczego... A sceny seksu były takie nijakie. Może to aktorka była aseksualna (zarówno w I jak i w II części). Sama nie wiem. "Czegoś" w tym filmie po prostu brakowało.