Abstrahując w ogóle od samej idei na film i argumentacji, która przemawia za dozwolonym mordowaniem raz do roku - w trakcie oglądania filmu rażące były elementy takie jak:
- Głupi, irytujący dzieciak nie wiadomo skąd znający hasło do całego systemu ochrony. Jeśli jest to zabezpieczenie z definicji chroniące życie, ojciec nie powinien był dopuścić do tego, by ktokolwiek poza nim, opcjonalnie żoną znał hasło
- Żenujący system "zabezpieczeń", który nie wiem przed czym miałby chronić, skoro przy pierwszej (niezbyt wyszukanej) próbie sforsowania go padł. Jeszcze głupsi są ludzie, którzy zainwestowali właśnie w taki 'system'
- Kompletnie nie rozumiem dlaczego rodzina tak bogata nie popłynęła w jakiś rejs prywatnym jachtem, o którym w trakcie filmu mówił James. Z założenia tańsze i przyjemniejsze rozwiązanie
- Zawistni sąsiedzi i zupełnie niezrozumiałe w tym wypadku zachowanie Mary przede wszystkim jako matki - skoro tej nocy targnęli się na życie jej i jej rodziny, można domniemywać, że puszczeni wolno spróbują zrobić to ponownie w przyszłym roku. Tutaj natomiast nie ma dobrego wyjścia ponieważ nawet jeżeli zabiłaby ich mogłaby równie dobrze w przyszłości spodziewać się zemsty ze strony bliskich jej sąsiadów
- Dziewczyna zabójczyni noszona na "barana" i jej chłopak, podskakujący jak gdyby nigdy nic. Słyszeli wcześniej serię strzałów, po której można domniemywać, że domownicy są uzbrojeni, ale co tam, pełen spontan...
- Wszyscy czekali pod koniec grzecznie przy stole na syreny kończące noc czystki. Kto, komu i jak udowodniłby ewentualne zabójstwo 5-10-20 minut po "gongu"?