NOCE HARLEMU to film megagwiazdy - Eddiego Murphy. Zagrał tu jedną z głównych ról, napisał scenariusz, wyprdoukował film i wyreżyserował.. mimo to, nie jest to najbardzej interesująca pozycja z bogatej filmografii tego aktora. Jako komedia film rzadko śmieszy, jako kryminał brakuje mu nieco wiarygodności. Ta komedia ma fatalne dialogi. Czemu? takiego steku bluzgów dawno w kinie nie słyszałem - chyba,że w PSY 2 Pasikowskiego.A aktorstwo - wypada różnie. Murphy zagrał bardzo słabo, nawet nie jest śmieszny - szczerzy się tylko do kamery. Legendarny Richard Pryor wypadł też dużo poniżej swoich możliwości.Nieźle gra Danny Aiello wcielając się w rolę skorumpowanego policyjnego detektywa. W pamięć zapada też przebojowa i pełna życia Della Reese. Niewątpliwym plusem jest jazzująca muzyka autorstwa samego Herbie Hancocka. Wspaniale tez prezentują się w tym filmie kostiumy i Harlem z lat 30-ych. NOCE HARLEMU zcasem bywają śmieszne, ale niestety tylko "czasem". Murphy napisał niezbyt dopracowany scenariusz i "poprowadził kilka scen bez komediowego wyczucia". Po obejrzeniu NOCY odczuwam ogromny niedosyt. Nie polecam, ale też nie odradzam. To kino dla miłośników Eddiego Murphy i richarda Pryora... reszta może sobie ten seans darować.
Zgoda w calej rozciaglosci, ciekawa proba Eddiego ale srednio sie to udalo, ja obejrzalem ze wzgledu na Pryora ale niestety nie zachwycil mnie, malo co wyszlo w tym filmie - fabula, humor, napiecie - wszystko prezentuje sie dosc ubogo, mialem wrazenie ze film moglby rowniez byc ostrzej zmontowany, duzo wleczacych sie scen, mimo wszystko oglada sie calkiem dobrze wiec rowniez dalem szostke.