Sobota wieczór, nie ma co oglądać, bawiliśmy się z żoną i z synkiem. Po kolejnej karuzeli programowej na pilocie padło na ten film. Na początku śmialiśmy się trochę z dystansem ale później samo poszło. Po scenie na basenie bolał mnie brzuch. Daaaaawno tak zdrowo się nie pośmialiśmy, a właśnie tego nam było trzeba. Żona stwierdziła że chyba się starzejemy :D
Dygresja. Zaraz po tym filmie zaczął się "Zanim odejdą wody". Po 15 minutach zamiast się śmiać oboje byliśmy podirytowani i wyłączyliśmy telewizor.
Zgadzam się z Tobą, zacząłem oglądać od niechcenia i obejrzałem do końca porządnie się przy tym śmiejąc. Jeśli komuś się ten film nie podobał to naprawdę współczuje braku poczucia humoru.