- w sam raz do wspólnego oglądania w niedzielę-po-kościele, bo gdy już myślimy, że powróci na chwilę jeden z najbardziej erotycznych filmów świata, "Błękitna Laguna", Francois cofa rękę... a potem typowo konsumpcyjna rodzina świata zachodniego zamienia się w komandosów, piraci - odwrotnie... no i mamy piękne pejzaże, przyrodę, kilka nagłych, choć niezbyt prawdopodobnych zwrotów akcji, no i fajnie. Ja pretensji do tego filmu nie mam. Pozostawia widza czystym, pogodnym jak Australia, w pobliżu której to kręcono i ja thank'you'ję reżyserowi Raffillowi, takie filmy też są potrzebne.
To prawda. Film zasługuje najwyżej na "zaokrąglone" 7 (dałbym mu tak 6,5), ale nadal jest to porządne kino familijne. Jeśli ktoś tęskni za kinem typu "Złoto dla naiwnych", "Dennis Rozrabiaka" czy "Tata duch", to również i ten film pewnie się spodoba. Jest dużo naiwnych momentów, ale można obejrzeć. Rodzina zmieniająca się w komandosów to standard dla kina familijnego z tamtego okresu.