Moim zdaniem to Polska odpowiedź na Blade Runnera. Oba filmy
mają wspólne wątki i dramaturgię. Definitywnie jest to dzieło
mroczne, przesycone pragnieniem ucieczki, pojawia się niemożliwy
wątek miłosny, między głównym bohaterem a odtwarzaną przez
Jandę postacią. Szulkinowskiej wersji bliżej do Dickowskiej wizji
przyszłości z "Czy androidy marzą o elektrycznych owocach?", w "O-
bi, O-ba: koniec cywilizacji" pojawia się wątek religijny i chęć odlotu z
Ziemi/kopuły.
Oczywiście polskie środki są o wiele skromniejsze, więc nie ma
mowy o widowisku sci-fi, patrzymy raczej na spektakl prawie
całkowicie umiejscowiony w piwnicach i zakładach przemysłowych
epoki peerelu.
"O-bi, O-ba: koniec cywilizacji" to wspaniałe kino, które skazane jest
chyba na marginalizację (mam nadzieję, że się mylę) bo jest polskie,
tak jak kino amerykańskie jest amerykańskie. Chciałbym żeby ten film
był oglądalny poza Polską przez nie-Polaków, ale obraz na ekranie to
dla niewtajemniczonych abstrakcja albo satyra. Dla przykładu rola
Marka Walczewskiego, lekko paranoiczna i absurdalna kreacja.
raczej: Czy androidy śnią o elektrycznych OWCACH? / Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?
(ang. Do Androids Dream of Electric Sheep?)
W angielskim zarówno dream może określać sen jak i marzenie więc nie błysnąłeś zbytnio. Oba tytuły są poprawne.
Ten film jest taką odpowiedzią na Blade Runnera, jak polonez jest polską odpowiedzią na astona martina.
w zasadzie żadnej odpowiedzi nie wyczuwam bo są to dwa różne filmy, które łączy tematyka przyszłości. Jednak film Szulkina jest bardziej złożony i mimo wszystko "realistycznie mroczny".