wielkiego wizjonera polskiego kina. Szulkin stworzył własny specyficzny styl. Miał też szczęście do świetnych aktorów i do pełnych podtekstów i aluzji scenariuszy. To film o samotności i beznasdziei bez względu na to czy jest się rządzącym czy też jednym z motłochu , który konsumuje tajemniczy pokarm zrzucany z góry. Jedni oddają się cielesnym rozkoszom, inni tworzą sobie własną "Arkę" - prywatny sarkofag własnych marzeń i pragnień. Inni obserwują ściany i szukają drogi ucieczki. Trudny film bo jego szrość, brud, niedoświetlenia i bałagan odrażają i odpychają. Ale to tylko pozorny kłopot. Warto się z nim zmierzyć...
Dodałbym jeszcze do tego rewelacyjne zdjecia Sobocinskiego.Film palce lizac ;-)
Szulkin napisal scenariusz w stanie wojennym. Wlasnie wtedy Polacy czekali na "kogos" kto nas uratuje. Probowali sobie wyobrazic arke. Stworzyli mit. Kazdy inaczej go interpretowal.
A zakonczenie filmu? arka przybyla i co dalej? Bohater zyje w jakims swiecie ułydy. Odlatuje ze zmarla dziewczyna. Ale cząstka jego zostaje... Dziwne...
Ps. Zdiecia rzeczywiscie super!