Pierwszy fabularny film Szulkina i od razu po pysku swoim mistrzostwem widza bije. Moim skromnym jest on nawet lepszy od "Wojny światów", choć poziomu pozostałych trzech części jego sagi fantastyki socjologicznej już nie trzyma (ale i tak jest cholernie blisko!). Jest to najbardziej oniryczne jego dokonanie, po prostu jeden wielki odjechany sen (koszmar). Nie ma tu nawału treści jak później, ale nie dla niej tu miejsce. Szulkin skupił się na mrocznym klimacie, który wręcz powala. Historia opowiadana jest obrazami, nie pada ani jedno słowo, funkcję narracji przejmują często chóralne śpiewy pchające fabułę do przodu. Sama fabuła niczego sobie, ale nie będę psuł zabawy ewentualnym widzom. Niezwykle ważną rolę ma tu muzyka - obecna przez jakieś 95% filmu.
Bardzo polecam.
Trochę czasu już minęło, obejrzałem ponownie, jak i również pozostałe dostepne mi dzieła Szulkina. No i cofam to, że lepsze "Oczy" od "Wojny światów" są, jak i również to, że do pozostałych sci-fi tworów Szulkina tak cholernie blisko, bo jednak nie tak cholernie;) Ale wciąż polecam.
Obejrzałem dziś "Kytice" Franciszka Brabeca i wypowiedzi w dyskusji pod filmem, że polscy (jak napisano) Tfórcy nie potrafią sięgnąć do ludowych baśni.
Jak dobrze poszperać okaże się, że potrafią.
Cudze chwalicie...
Spójrz na datę produkcji filmu. Jeden obraz sprzed prawie 40 lat to chyba za mało na postawienie tezy, że "potrafią". Jeśli już, to potrafił. Jeden twórca.