Generalnie, pomysł na istnienie tego typu istoty jest fascynujący. I już za sam pomysł należą się brawa. Istota z filmu okazała się tylko zwierzeciem, a nie diabełkiem, który żyje pod ziemią. Logiczne, twórcze wyjaśnienie. A nie pierdy typu - zombie, człowiek ćma i inne gówno.
Co mi się podobało to porównanie do płazińców, które odżywiajac się pochłaniają również inteligencję ofiar. Ze szczurami jest tak, że jak tatko szczur za życia nauczy się np. zawiłej drogi przez labirynt to jego potomstwo pokona tą drogę już za pierwszym razem. Intrygujące.
Film bardzo klimatyczny, scena w kościele i czarni "kosmonauci" - to było świetne. No i pies. Pies też straszny. I ten toksyczny motyl z początku też. A takie piękne skrzydełka miał.