Zaznaczam od razu, że to nie jest trolling :) i mam nadzieję, że nie przynudzę długością postu. Porównywano już do "Godfathera" Grę o tron (przynajmniej na anglojęzycznych forach) więc dlaczego by nie parę innych książek i filmów? Ja zauważam podobieństwa z "Buddenbrookami" Tomasza Manna i "Sagą rodu Forsyte'ów" Johna Galsworthy'ego ( były też dwa seriale).
Buddenbrookowie
Connie - Tonia. Nieudane małżeństwo, obaj mężowie przepuszczali pieniądze.
Kay -Gerda Arnoldsen. Obie pochodziły z innych środowisk, niż mężowie, obie miały przez to kłopoty małżeńskie, z czasem zupełnie oddaliły się od partnerów. Rudawe włosy też się zgadzają:)
Michael -Thomas Buddenbrook. Obaj sprawnie prowadzili interesy, ale nie umieli sobie zjednać sympatii ludzi, obaj czuli się osamotnieni. Poza tym Thomas też był taki poważny i zamknięty w sobie:) Obaj poślubili kobiety odstające od ich środowisk (Gerda skrzypaczka, Kay z "dobrej" amerykańskiej rodziny).
Anthony -Hanno. Obaj zainteresowania muzyczne, obaj nie chcieli mieć nic wspólnego z rodzinnymi interesami (aczkolwiek motywacje różne).
The Forsyte Saga
Stary Jolyon Forsyte - Vitto. Seniorzy rodów, generalnie portretowani (ale to już moje wrażenie) jako budzący respekt, potężni, obaj umieli dobrze budować rodzinne relacje z wnukami:)
Soames Forsyte -Michael! Obaj okropnie traktowali żony i ograniczali ich wolność osobistą (Soames zgwałcił Irene a po rozwodzie ją nachodził, Michael uderzył Kay i zabronił jej wyjechać). Obaj się rozwiedli po kilku latach małżeństwa. Obaj zawarli ponowny związek (jeśli założymy, że Michael nie kochał Kay) tylko dla dzieci i stabilizacji. Obaj najpierw chcieli mieć synów, ale potem byli przywiązani do córek. Obaj bezwzględni w interesach (Soames był prawnikiem, ale w razie czego też umiał załatwić przeciwnika) Poza tym obaj byli zazwyczaj zimni, opanowani, ze skłonnościami do krótkich i sporadycznych napadów gniewu (np Michael podczas kłótni z żoną).
Kontrast pomiędzy starym Jolyonem a Soamesem - kontrast pomiędzy Vitto a Michaelem. Generalnie w mojej opinii na pewnym etapie i Michael i Soames są trochę zrobieni na villainów, a potem autorzy ocieplają ich wizerunki.
Kay -Irene Heron. Obie nie chciały mieć dzieci z mężami (Kay potem), obie opuściły ich w sekrecie, obie sportretowane przedewszystkim jako ofiary (przynajmniej ja tak uważam). Obie uzyskały pomoc od rodziny męża (Kay w ucieczce, a Irene przyjaźniła się z gałęzią Forsytów od starego Jolyona). Obie po rozstaniu znalazły normalnych mężów (Kay Michelsona, a Irene syna starego Jolyona).
Apollonia - też Irene:) Przedewszystkim dlatego, że obie uważano za piękne.
Mary - Fleur córka Soamesa. Córeczki tatusiów, nieświadome rodzinnych sekretów, obie zakochała się w kuzynach, których przedtem nie znały.
No i Godfather zaczyna się na ślubie, a Forsytowie na przyjęciu zaręczynowym...