Kto wie, czy nie najlepszy poetycki minimalizm we współczesnym kinie amerykańskim (razem z jej kolejnym oregońskim filmem "Wendy i Lucy"). "Old Joy" to proste, głębokie i niewymuszone kino uwikłane w najbardziej niedostępne pokłady psychologii. Jego łagodna forma sprawia, że do tego jest kompletnie uniwersalny.