Główna bohaterka tak samo się nazywała, jak reżyserka/scenarzystka. I ten wstęp, w którym narratorka mówi, że "ta historia wydarzyła się naprawdę, albo i nie". W pewnym momencie myślałem, że to jej prawdziwa historia, ale na szczęście końcowy monolog rozwiewa wątpliwości. Czy może jest tak, że to nie było jej opowiadanie, ale pamiętnik, więc psychika wyparła się tej tragicznej sytuacji? Myślę, że raczej to ostatnie.