Jestem świeżo po seansie i brakuje mi słów. Film idealny, zrobiony tak, jak uwielbiam - wszystko rozgrywa się niby w jednym miejscu, ale wielość sytuacji i mądrość tego obrazu jest po prostu nie do opisania słowami. W mojej prywatnej kolekcji na jednej z pierwszych pozycji.
U mnie też - może nie totalny - ale zachwyt tak. Ma mnóstwo tego co uwielbiam w starym kinie - plejada aktorów z "tamych" czasów + sposób opowiedzenia historii + klimat (który tak mocno współtworzy czarno-biała taśma) + praca kamery (+ parę innych spraw, np. samochody osobowe, zwłaszcza limuzyny, z tamtych lat :)).
Aktorzy - wszyscy świetnie dobrani do swoich ról i wszyscy świetnie te role odegrali. Ze wskazaniem na Kirka - w idealnej dla niego roli - wymiata w niej; Josepha Wisemana i Eleanor Parker (tych dwoje widziałem po raz pierwszy) oraz dwójkę aktorów należących o moich ulubionych (Kirk też do nich należy) - Lee Grant (to młoda), i etatowy czarny (mniej lub bardziej) charakter - George Macready. (W roli nie czarnego charakteru widziałem go tylko 1 raz - w "Tora! Tora! Tora!". Kto nie oglądał nich koniczenie obejrzy "Ścieżki chwały" (też z Kirkiem) i jego generala Mireau. I oczywiście "Gildę".) Cathy O'Donnell jako łagodna i zakochana po uszy dziewczyna też gut.
Miło że to jeden z tych niezbyt licznych starych filmów który dostąpił zaszczytu bycia wydanym na DVD nad Wisłą.