PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8207}

Osławiona

Notorious
7,5 5 016
ocen
7,5 10 1 5016
7,4 13
ocen krytyków
Osławiona
powrót do forum filmu Osławiona

Słabo!

ocenił(a) film na 4

Schemat zerżnięty z polskiej “Różyczki” (to ironia), czyli kobieta na rozkaz mężczyzny który ją kocha podrywa i wychodzi za mąż za ważnego faceta, dzięki czemu może go infiltrować. Od czego by tu zacząć... Miejsce akcji to niby Brazylia, ale jakby mi powiedzieli że to kręcono w Polsce to bym się nie zdziwił. Wątek zakochania się jest jeszcze bardziej zje*any niż w “Różyczce”, tzn. kobieta mówi do faceta z 15 razy “Kochasz mnie!” i za 16 razem facet ją całuje i mamy uczucie między bohaterami.

Tak, ja też w to nie uwierzyłem. Jedna wielka amatorka, nie ma tu ani jednej sceny dobrze zagranej, ani jednej wiarygodnej postaci, ani trochę realizmu, nawet zakończenia nie ma. Film się urywa i nara. Najbardziej to widać po roli matki, która wymawia kwestie w taki sposób, że chce jej się coś zrobić. Nie wiem, wsadzić do pieca i przetworzyć ten plastik ponownie? W pamięci utkwiła mi jeszcze scena witania się Alici z resztą gości na przyjęciu gdzieś w połowie filmu: grupa ludzi podchodzi, wygłasza swoją kwestię, całuje rączkę i wycofuje się... tylko że to wygląda jak cholerny balet! Podchodzą w tempo, by zsynchronizować się z tym, kto odchodzi, tylko piruetów nie robią.

W tym filmie nawet w sztywnej manierze lokaja jest coś sztucznego. A to napięcie, budowane za pomocą najazdów na butelki (zagadka: ile sekund potrzeba by gości opróżnili 2 butelki szampana?). Kilka ostatnich ujęć wykonano dobrze, z pomysłem. No i lubię patrzeć na Cary’ego Granta.


4/10

_Garret_Reza_

Słabo to się robi, gdy sie czyta coś takiego. Film, który ogladają studenci reżyserii na całym świecie, marząc choćby o odrobinie maestrii, jaką osiągnął Hitchcock w swoim reprezentatywnym dziele, zgnojony przez chłystka bawiącego się w filmoznawcę. Tak pretensjonalnej krytyki, jak ta w twoim wydaniu chyba jeszcze nigdy nie czytałem. "Kilka ostatnich ujęć wykonano dobrze, z pomysłem" - bezczelne.

ocenił(a) film na 4
xMGx

Bardzo się przejąłem twoją w ogóle nieuzasadnioną opinią. Ale już mi przeszło.

_Garret_Reza_

Nie dziwi mnie to. Ktoś, kogo w ogóle interesuje cokolwiek, nie wypisuje takich bredni.

ocenił(a) film na 10
_Garret_Reza_

Dlaczego zerżnięta? Przecież Hitchcock działał w Hollywood, a akcja 'Różyczki', o której mówisz miała miejsce w Polsce w latach 60. W dodatku została sfilmowana dopiero w XXI wieku. O jakim zerżnięciu mówisz?

ocenił(a) film na 4
wojteczek

Schemacie fabularnym: kobieta z miłości do jednego faceta postanawia na jego polecenie udawać miłość do innego, by zdobyć o tym drugim informacje, których potrzebuje pierwszy.

ocenił(a) film na 10
_Garret_Reza_

Hmmm...Trochę nie rozumiem. Schemat fabularny. W sensie, że jest to schematyczny film? Schematyczny film na pewno nie jest, bo nikt wcześniej nie nakręcił takiej historii.

ocenił(a) film na 4
wojteczek

Nie łapię tego komentarza...

_Garret_Reza_

Masakra....

_Garret_Reza_

Niedobry Hitchcock!! Tak zerżnąć z filmu powstałego kilkadziesiąt lat później!! Jak się znowu wybiorę z nim na randkę, to dostanie ode mnie po łapkach!!!

ocenił(a) film na 4
caromilla

Widzę ktoś tu ma ograniczenie do czytania tylko pierwszych czterech słów w temacie. :)

_Garret_Reza_

Po prostu na swój sposób wyraziłam to, iż się nie zgadzam :)

_Garret_Reza_

Schemat zerżnięty z polskiej “Różyczki” (to ironia)

nie łapię tego tekstu

ocenił(a) film na 4
Justyna_0288

Przed "Osławioną" oglądałem "Różyczkę", dzięki temu, mimo że do filmu Hitcha usiadłem nie znając fabuły, to znałem już po 10-20 minutach przebieg całej fabuły. Film Hitcha kończy się trochę wcześniej, jednak główny zarys jest podobny. Chciałem dać temu wyraz, dałem w taki sposób... Nienajlepszy, ale zależało mi na zwięzłości.

_Garret_Reza_

Co do zakończenia, to akurat wydało mi się jednym z najmocniejszych punktów filmu. Jest perfekcyjne, bo rozwiązuje całą akcję bez zbędnego ględzenia, bez strzelania i pościgów. Nie ma westernowego pojedynku między Grantem, a Rainsem. Nie wpada banda komandosów i nie mamy wzniosłych słów, które miałyby nas utrwalić w przeświadczenie, że czarny charakter na pewno został zabity, Ameryka uratowana, a bohaterowie będą żyć długo i szczęśliwie. A mimo to doskonale to wszystko wiadomo.
Np. w "Psychozie" właśnie nie spodobało mi się końcowe długie wyjaśnienie psychiatry dotyczące choroby Normana. Wydało mi się za długie i niepotrzebne, bo i bez tego człowiek orientował się, o co chodzi.
A co do "Różyczki", to Hitchcocka się naśladuje i będzie naśladować. A czy to jego wina, że robią to raz lepiej, raz gorzej. "Psychol" niby opierał się na jego najlepszym filmie, a wyszła kaszana. I piszę to, choć widziałem ostatnie 10-20 minut.

ocenił(a) film na 4
NickError

Hm, szkoda, że już tego zakończenia nie pamiętam. Trudno, z dyskusji nici :(

NickError

jak niżej ;)

_Garret_Reza_

Zapraszam do ankiety o filmach Hitchcocka. Głosy można oddać na moim blogu: http://www.filmweb.pl/user/camillo_kp/blog/550926 Za zagłosowanie będę wdzięczny:)

_Garret_Reza_

Większego steku bzdur jeszcze nigdy w życiu w nie czytałem... Chyba, że u prowokatorów... ale Ty widzę tak serio, no nie?

ocenił(a) film na 5
_Garret_Reza_

Zgadzam się, że to jeden ze słabszych filmów Hitchcocka. Początkowy wątek romansowy też przyprawił mnie o załamanie rąk - najpierw się trochę pomiatała w samochodzie, a 10 min, później (w filmie) już kocham cię, by za kolejne 5 dlaczego tym nie nie kochasz itd. A później też wcale nie lepiej. Bergman nie umiała oddać wachlarza emocji, jakie targają kobietą, która musi żyć i sypiać z obmierzłym jej facetem. Chodziła tylko sztywna jakby połknęła kij i rzucała powłóczyste spojrzenia.
A i samo funkcjonowanie wywiadu w filmie wprawiło mnie w zdumienie - agent prowadzący dowiaduje się o charakterze misji podopiecznej na 5 min. przed wtajemniczeniem jej samej. Serio?

Jeden wielki plus to Cary Grant, facet nawet jakby przez cały film miał milczeć i się nie ruszać to i tak byłby doskonały.

Jednak i tak jako całość to słabizna straszna.

ocenił(a) film na 10
selene_

Aż taki krytyczny bym nie był. Film ma ciekawą intrygę, pomysł z próbkami uranu też był trafiony. Według mnie jest to jeszcze jeden z tych filmów szpiegowskich Hitchcocka, który przybliżał nas do stylu, jaki wprowadzono wiele lat później w serii o Bondzie. Oczywiście Bergman jest sztuczna, ale ona zawsze tak gra, co oczywiście jej nie tłumaczy i nie jest próbą bronienia jej (co ciekawe, Hitchcock był nią zachwycony). Tak samo zresztą wypadła w 'Urzeczonej', tak samo też w 'Casablance'. Taki nieco melodramatyczny sposób grania. Ale jeśli pominąć to wszystko, mamy bardzo dobry, a zdaniem niektórych, wybitny film z 1946 roku.
Warto przypomnieć, że bodajże 3 lat później powstał 'Trzeci człowiek', który szedł jeszcze dalej w tematyce szpiegowsko-kryminalnej. Trzeba przyznać, że początki tego gatunku były naprawdę znakomite, tylko teraz mogą się wydawać specyficzne dla dzisiejszego widza, bo jednak kino sensacyjne wpadło w pewnego rodzaju sztampę.

ocenił(a) film na 5
wojteczek

Nie rozumiem, po co wciągasz w to Trzeciego człowieka. Było mnóstwo świetnych czarnych filmów przed i po Osławionej i wcale mi nie przeszkadza mi ich specyficzna maniera. Problem w tym, że tu intryga, wątek romansowy i wykonanie stoją na zadziwiająco niskim poziomie. A Trzeci człowiek faktycznie poszedł dalej (poszerzył się "horyzont zbrodni"), ale nie wiem, co to ma wspólnego z Osławioną.

ocenił(a) film na 10
selene_

Jeden i drugi stanowi kamień milowy w rozwoju gatunku. Przy czym nie zaliczyłbym tych filmów do gatunku 'czarnych filmów', bo to kino było odmianą kina detektywistycznego, a 'Osławiona' jest raczej filmem szpiegowskim. Hitchcock w wywiadzie z Françoisem Truffautem wspominał, że fabułę zainspirowała historia dziewczyny, która jako agentka musiała sypiać z człowiekiem w celu wyciągnięcia od niego informacji (czy jakoś tak).
W każdym razie lubię ten film. Ale przekonywać oczywiście nie będę.

ocenił(a) film na 5
wojteczek

Osławionej można sobie nie zaliczać (nie posiada wielu elementów charakterystycznych), ale Trzeci… to noir pełną gębą. I o ile w przypadku Trzeciego zgodzę się na "kamień milowy", tak w przypadku Osławionej zupełnie nie widzę, co w nim takiego wg Ciebie czy kogokolwiek pchnęło gatunek na nowe tory, czy chociażby dodało coś nowego do torów już istniejących.

I tak przy okazji, też nikogo przekonywać nie zamierzam. Rozumiem, że komuś mógł się podobać. Ja do nich nie należę i tyle.

ocenił(a) film na 10
selene_

Oj, no nie będę teraz analizował filmu przecież :-) Mogę tylko odesłać do Wikipedii (wiem, to pójście na łatwiznę). W mojej ocenie niemal każdy film Hitchcocka wnosił coś ciekawego do kina. Ten człowiek wyciskał ze sztuki filmowej to, co aktualnie było do wyciśnięcia. Spójrz choćby na relacje Grant-Bergam i porównaj do 'Pozdrowień z Rosji', które powstały (wersja filmowa oczywiście) prawie 20 lat później. Plus kilka innych drobiazgów.
Ale nawet gdyby nie to, mnie się ten film podoba.

ocenił(a) film na 5
wojteczek

No, same och i achy, ale że w tym ujęciu taki był najazd kamery, a w tym siaki to "przemeblowania" w gatunku nie czyni, a wątek romansowy całkiem udatnie udało mu się przeprowadzić wcześniej w Urzeczonej. No cóż, ale takie zadanie krytyków, żeby pokazywać nam dlaczego mamy przed danym filmem padać na kolana bądź nie padać. Ja ciągle nieprzekonana :)

ocenił(a) film na 10
selene_

Tak jest. Ale ja nigdy do Hitchcocka nie musiałem się zmuszać :-) Albo mi się któryś film podoba albo nie. Na przykład 'Ptaki' mimo, że nowatorskie i później powielane wielokrotnie powielane (w różnorakich formach rzecz jasna) już mnie tak nie przekonują. Co nie zmienia faktu, że mam słabość do tego reżysera :-) Przyznaję też, że kiedyś (w latach 90), na samym początku też 'Osławiona' wydała mi się przegadana, trochę jak taki ckliwy romans, ale obejrzałem dwa-trzy razy i zmieniłem zdanie (nie pod wpływem opinii innych, bo w połowie lat 90 nie było internetu). To jest właśnie dziwne w filmach Hitchcocka, twierdził on, że kino to przede wszystkim obraz, że dialog powinien być sprowadzony do minimum, a jednocześnie często jego filmy to są potoki słów.

ocenił(a) film na 5
wojteczek

Ja też się nie zmuszam, oglądam z przyjemnością, tylko że potem pozwalam sobie na własny osąd i nie paraliżuje mnie myśl, że to Hitchcock, klasyka w w ogóle i że jak powiem, że na nic, to mnie wyśmieją, że się nie znam i gustu nie mam i takie tam (zobacz ile niepodpartych niczym obelg poleciało w stronę Garreta w tym temacie tylko dlatego, że mu się nie podobał).
A jeśli chodzi o Ptaki, to i ja czuję, że dziś nie zrobiłby na mnie takiego wrażenia, ale oglądałam go za dzieciaka i wciąż pamiętam tę emocję. Spać po tym nie mogłam i przez jakieś pół roku lub lepiej patrzyłam podejrzliwie na każdą przelatującą wronę. To się dopiero nazywa wpływ fikcji na rzeczywistość :) Dlatego dużym respektem darzę, bo swoją moc oddziaływania ma.

ocenił(a) film na 10
selene_

Bo Garret jakoś dziwnie napisał tę swoją opinię. Coś o jakichś zapożyczeniach, nie do końca wiadomo o co Garretowi chodziło. Mnie tylko zaskakuje, jak ktoś recenzując film fabularny pisze, że brakuje mu realizmu. Może rzeczywiście są miłośnicy kina, którzy liczą na realizm, ale ja oczekuję, że tego realizmu właśnie nie będzie! Oczywiście chcę, żeby aktorzy grali w miarę naturalnie (coś co dzisiaj jest zachwiane w kinie), żeby sytuacje były względnie czytelne, bez fajerwerków, ale oglądając film pragnę zobaczyć coś niecodziennego.
Podam przykład - "Poszukiwaczy zaginionej arki" uważam za film znakomity, ale już nową część (tę z kryształową czaszką czy co to tam było) uważam za nudną, bo nie ma pomysłu, wszystko jest przeszarżowane, efekciarskie.

ocenił(a) film na 5
wojteczek

Nic dziwnego w niej nie widzę, przecież zaznaczył, że odesłanie do Różyczki miało charakter ironiczny, a zaraz potem zaczyna się "wywód właściwy".

A a propos realizmu. Nie da się wrzucić wszystkich filmów do jednego wora (po to są gatunki), są filmy, które do realizmu pretendują i są te, które nie pretendują. Ten należy do tych pierwszych. Zupełnie inaczej z Kinem Nowej Przygody o którym wspominasz czy chociażby Bondami (tam się nikt rozsądny za brak realizmu nie będzie czepiał). A że w dziś Kino Nowej Przygody leży i kwiczy pożerając swój własny ogon to fakt.

ocenił(a) film na 10
selene_

Właśnie ta ironia była dość kuriozalna i to naraziło Garreta na atak innych osób. Ale nieważne. Fakt, że ludzie potrafią się rzucić na kogoś, kto ma inny punkt widzenia na dany film, a nie daj boże go krytykuje. W kwestii Bonda - zdziwiłabyś się pewno, bo pewno doszukałabyś się na Filmwebie zarzutów o brak realizmu :-) Ludzie mają dziwne zapatrywania :))

ocenił(a) film na 5
wojteczek

Doszukałam się ich nie raz, ale zwyczajnie je ignoruję, bo kto wymaga realizmu od Bonda, nie wie, co to Bond i nigdy nie pojmie piękna klasycznej naparzanki na skrzydle samolotu ;D

ocenił(a) film na 10
selene_

Dlatego, jeśli ktoś chce odrobiny realizmu niech sięgnie po 'Teczkę Ipcress', który nie tylko ukazuje szary Londyn, ale także jest świetnym filmem szpiegowskim :-)

ocenił(a) film na 4
_Garret_Reza_

Haha też Różyczkę widziałem wcześniej i bardziej mi się podobała. Nie byłem w stanie przekonać się do tego wielkiego uczucia między Bergman i Grantem. Ja wiem, że kiedyś tak się grało, ale tym razem nie byłem w stanie postawić się w pozycji ówczesnego widza, jak to czasem mi się udaje przy starszych produkcjach. Intryga była rewelacyjna 70 lat temu, przyrównana do współczesnych niestety odstaje.

Guliwer_2

'dopóki nie wszedłem do internetu nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów' (St. Lem). od siebie dodam: PRZEMĄDRZAŁYCH IDIOTÓW.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones