ostatni film floyda mutruxa taki sam jak pierwszy, molekularnie zarażony obsesyjną obsesją bycia w lepszym świecie własnych wspomnień mocno - na romantycznie-idealizująco - ufilmofrajdowionych.
chociaż wypuszczony w roku premiery Foresta Gumpa i Uczniowskiej Balangi z miejsca skazany albo na niewyświetlanie albo na wyświetlanie przy pustej sali.
(jak bezpodstawnie mniemam, bowiem nie robiłem badań).
bohaterowie snują mrzonki, myją ząbki, czeszą włoski, randeczkują i zawierają pakty, a wszystko co robią robią po raz pierwszy.
do tego pod ówczesne szlagiery z dochodzących zewsząd rozgłośni radiowych.
(wesoły wylew substancji sonicznej podanej w taki właśnie sposób to stały gwóźdź programu każdego fabularnego filmu mutruxa).
niebezpieczeństwa wiszą nad pełnymi marzeń głowami bohaterów pełnych marzeń, bez szans na zakłócenie frajdy przeżywania tego co się dzieje, a do czego później będzie się już tylko wiecznie referować - tam, że kiedyś było inaczej, kiedyś było lepiej, za papieża polaka, za komuny, za plemnika albo w czterdziestym pierwszym..
nostalgia się udziela jak w Cudownych Latach, nawet jeśli nie są to twoje lata i wspomnienia.