Film wprowadza nas w otoczenie Yakuzy, która jest rzadko ukazywana w filmach zwłaszcza przez większych producentów, którzy mogą pozwolić sobie na dobór jakiegoś znanego aktora. Niestety, ale sam aktor (Jared Leto) nie powalił swoją rolą, nie przekonała mnie jego gra, która po prostu była biedna w ukazywanych uczuciach i samych dialogach, taka postać bez blasku - po prostu zagrał średnio. Klimat był przedstawiony naprawdę dobrze, widoki i sama gra aktorska wcześniej mało mi znanych aktorów przekonywała mnie do obejrzenia filmu do końca, który czym dalej w las tym robił się bardziej powikłany, jakby Netflix chciał w pewnym momencie rozszerzyć uniwersum, a w pewnym momencie zacieśnia je do jednego wyjścia, co powoduje że fabuła tego filmu po prostu nie istnieje, jest marna, a szkoda bo uwielbiam takie klimaty. Widać po tym filmie że Netflixowi bardziej służą seriale aniżeli filmy, w serialu mogliby dołączyć kilka wątków i jakoś racjonalnie to zamknąć, a nie narzucić sztuczną akcje w ciągu momentu (mało tutaj tak naprawdę samej akcji). Moja ocena to naciągane 7/10, film mnie ujął swoim klimatem i otoczką.