To jest piękny film.
Ile w nim uroku i wdzięku, ile delikatności i elegancji! W moim odczuciu to naprawdę dobrze zrobiony film. Mimo że jest to przecież poezja, którą ciężko jest przenieść na ekran, Wajda uczynił z epopei coś niesamowitego. To coś przyciąga swoją głębią, swoją duszą i tym wszystkim, co kryje się pod pojęciem XIX-wiecznej Polski.
Jedyne co można zarzucić Wajdzie, to tylko mało dynamiczna akcja. Chodziaż sam poemat Mickiewicza nie jest powieścią sensacyjną, ale historią opiewającą piękno przyrody i uczucia bohaterów, co jest zreszto cechą romantyzmu. I taki jest właśnie filmowy obraz "Pana Tadeusza". Ubrany w cudowne zdjęcia Edelmana, przyozdobony doskonałą grą aktorską i wyśpiewny....
A właśnie, odnoszę wrażenie, że Kilar nie wysilił się, komponując muzykę. Nie ma w niej nic szczególnego, nic, co mogłoby dorównać obrazowi. Kilar skoncentrował się tylko na polonezie, który, co muszę przyznać, porywa serca i nogi. Ale oprócz poloneza, nie ma w filmie żadnych rozwiązań muzycznych, które niewątpliwie powinny być.
Co do porównań "Ogniem i mieczem" z "Panem Tadeuszem", uważam że nie powinny mieć one w ogóle miejsca. Są to przecież dwa różne filmy. Szybki, sensacyjny, dynamiczny obaz Hoffmana, w niczym nie przypomina urokliwej, spokojnej adaptacji Wajdy. Jedynem wyjątkiem jest tutaj muzyka. Wprost nie mogę się powstrzymać, aby nie zauważyć tak znaczącej różnicy między dziełem Dębskiego a "wypocinami" Kilara.
Moim zdaniem, "Pan Tadeusz" zasługuje na miano polskiego filmu XX wieku, bo takim jest z pewnością.