Mauritius - czapki z głów. Martinez zagrał go niesamowicie - powściągliwie, przekonująco i bardzo subtelnie oddał rozczarowanie i zniechęcenie. Nie przerysował tej roli, a wręcz wtopił się w nią. Człowiek z krwi i kości - po przejściach, dawniej ceniony bohater, teraz upokorzony, odsunięty do pilnowania więzienia. Taki trochę zbity pies.