PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10034351}
7,5 12 037
ocen
7,5 10 1 12037
7,2 32
oceny krytyków
Perfect Days
powrót do forum filmu Perfect Days

Choć większość osób na tym forum, a także większość osób z mojego otoczenia, które widziało film uważa, że stanowi on swojego urodzaju odę do piękna niedostrzegalnych dla zabieganego oka detali, świętego spokoju oraz prostoty - moje zdanie jest nieco odmienne.

Dla mnie jest on przede wszystkim o ludziach, w których możemy się przejrzeć. Powiem nawet więcej, o ludziach, w których POWINNIŚMY SIĘ przeglądać, nawet jeśli nie jest to dla nas do końca przyjemne. Dlaczego? Cóż, wtedy znacznie łatwiej jest dostrzec nie-perfekcyjność w naszych "perfekcyjnych dniach". Takashi - personifikacja młodzieńczego szaleństwa, podążania za niedoścignionym oraz naiwności tak przecież przynależnej niedoświadczonym życiowo ludziom na początku egzystencjalnej tułaczki. Aya - nowocześnie-nostalgiczna pracownica japońskiego cabaretu. Niko - młoda buntowniczka, która szukając swojej tożsamości ucieka z domu i trafia pod skrzydła głównego bohatera. Finalnie Mama i kilka innych postaci drugo, a nawet trzecioplanowych, które na krótszą lub na dłuższą chwilę wkraczają w horyzont doświadczeń Hirayamy. Można zauważyć, że Hirayama cieszy się, śmieje, odczuwa razem z nimi. Końcówka filmu zmienia jednak wszystko - i ta jedna scena stanowi dla mnie siłę tego filmu i sprawia, że jest on czymś więcej niż jedynie obrazkiem pięknych drobnostek przeplatających się z sennymi podsumowaniami mijających dni.

Śmiech przez łzy - Wenders nie mógł chyba znaleźć lepszego obrazka, który opisałby uczucia Hirayamy pod koniec filmu. Czy dotarło do niego, że samotne perfekcyjne dni, nie są wcale tak perfekcyjne, jak mogłoby się wydawać? Czy zrozumiał, że największą radość daje mu "uczestnictwo" w doświadczeniach innych ludzi, bycie biernym obserwatorem obcego świata? Wreszcie, czy czymś niedobrym, dziwnym, niepokojącym jest czerpanie szczęścia z tych rzeczy? Według mnie to jest najciekawsze pytanie, które możemy sami sobie zadać i które samemu sobie zadałem po seansie. Bo przecież jesteśmy szczęśliwi, nie krzywdzimy nikogo, cieszymy się z drobnostek niedostrzegalnych dla innych ludzi, więc można powiedzieć, że w pewnym sensie "widzimy więcej"! Czy jednak ma to jakieś większe znaczenie, skoro umrzemy samotni i jedyne na co możemy liczyć to pochowanie nas pod naszym ulubionym drzewnym przyjacielem? Czy dni przepełnione samotnością mogą być tak naprawdę "perfekcyjne"? Czy życie przeżyte samo jest "pełne"?

Film prowokuje do zadawania sobie samemu niewygodnych pyta, dlatego tak wysoko oceniony. Yakusho według mnie fenomenalny, jedna z najlepszych ról, jakie ostatnimi czasy widziałem. Zakończenie dodaje głębi.

ocenił(a) film na 8
Golomp15

Moje odczucia pięknie ubrane w słowa.

Wszyscy mówią o uważności, pięknie codziennych chwil. Oczywiście, było to widoczne. Ale bohater jakby sam próbował siebie przekonać, że jest szczęśliwy. Dążył do ideału, jakim być może jest nicnieposiadają, niczymsięnieprzejmują bezdomny tulący się do drzew, którego wielokrotnie obserwował. Tymczasem nasz bohater kurczowo trzyma się swoich kaset, swoich książek, swoich roślin. Zamiast cieszyć się jedynie pięknem "tu i teraz", kolekcjonuje zdjęcia. Żyje poniekąd przeszłością (kasety, aparat analogowy). Interesuje go też to, co pomyślą inni, przywiązuje dużą wagę do szacunku. No i najważniejsze - ten niepokój, rozedrganie, które widzimy, gdy wypada z rytmu swoich dni, jakby tylko ten rytm trzymał go przy praktyce wdzięczności i uważności.

Wydaje mi się, że taki styl życia był dla niego ucieczką, sposobem radzenia sobie w samotności. Nie zostało wyjaśnione, czy sam odsunął się od rodziny, siostrzenicy, chorego ojca, ale możemy się domyślić, że tak było. Widząc to, jak zdawkowo odzywa się do innych, nie zagaduje kobiety codziennie na ławce obok jedzącej posiłek, nie rozmawia z zagadującą jego z kolei panią z księgarni, żyje obok ludzi a nie z nimi - można podejrzewać, że ma jakieś blokady przed posiadaniem bliskich ludzi w swoim życiu, może boi się zranienia. Widać jest, że wręcz wyparł pamięć o swoich kontaktach z rodziną (zapomniał o sprezentowaniu siostrzenicy aparatu, przegląda zdjęcia liści, a nie rodziny, pielęgnuje swoje roślinki, zamiast więzi z rodziną). Końcówkę zinterpretowałam podobnie - jako zrozumienie, że bez ludzi jednak szczęśliwy być nie może, mimo usilnych prób. Może myślenie o tym, że umrze w samotności, lub podobnie jak napotkany mężczyzna - zwróci się do nich na swojej ostatniej drodze. Być może zrozumienie, że w ogóle średnio mu idzie z tymi jego "perfect days", nie jest idealny, nie osiągnie takiego poziomu jakby chciał, ale wciąż sam siebie przekonuje, że jest to możliwe, że jego dni są perfekcyjne.

Acilya

Pewna osoba na forum zasugerowała, że może mieć początki Alzheimera. Wtedy odbiór tego filmu jeszzce bardziej uderza.

Acilya

Dla mnie ten poranek podczas którego on płacze i śmieje sie jednocześnie , ma związek z poprzednim wieczorem (kiedy poznał chorego na raka byłego męża właścicielki restauracji). Ja ciągle interpretuje to tak (byłam na filmie dwa razy), że on zrozumiał kruchość życia ale także to, że nie warto jednak izolować się od ludzi bo życie jest na to za krótkie. Czy ktoś Was dotrwał do końca napisów ? Ja na drugim seansie tak :) na końcu już po napisach końcowych jest wyjaśnienie znaczenia słowa Komorebi (słońca prześwitującego przez drzewa), zjawiska które Hirayama fotografował i chyba kolekcjonował zdjęcia przedstawiające Komorebi.  Moim zdaniem to Komorebi nawiązuje do samego życia i chwil które przeżywamy, chodzi mianowicie o ulotność tej chwili kiedy to słońce przebija się przez gałęzie i zawsze jest to inne doświadczenie i nigdy nie jest to powtarzalne. Tak jak nasze życie i chwilę które w nim przeżywamy. 

Acilya

Bardzo ciekawe interpretacje. Ja mogę dodać jeszcze moje tłumaczenie fragmentu wywiadu z reżyserem przeprowadzonym przez The Progressive w 2024 roku na temat historii głównego bohatera:

„Przedstawiłem Kojiemu Yakusho (aktorowi grającemu Hirayamę, głównego bohatera - dop.) historię jego postaci. Żeby miał jej świadomość. Ale ogólnie moją intencją było, by ludzie sami musieli sobie tę historię poskładać. Mogę zdradzić tylko tyle: był biznesmenem, był bogaty, był nieszczęśliwy, dużo pił, powoli staczał się na dno. Pewnego ranka budzi się w jakimś obskurnym pokoju hotelowym, nie wiedząc nawet, jak się tam znalazł, czy uprawiał seks i co się w ogóle wydarzyło. Nie lubi swojego życia, postrzega je jako porażkę, w zasadzie rozważa samobójstwo. Potem, wczesnym rankiem, nieoczekiwanie, na ścianę przed nim pada promień słońca, przechodzący przez małe drzewo za oknem. To swoista gra liści, światła słonecznego i poruszających się cieni. Wpatruje się w nią i zaczyna płakać, bo nigdy nie widział czegoś tak pięknego. Tak naprawdę może i kiedyś widział, ale nie zauważał. Nagle zdaje sobie sprawę, że to recepta na jego kryzys egzystencjalny – stać się kimś, kto zauważa. Rezygnuje z drogiego samochodu i kariery zawodowej, rozpoczyna pracę jako ogrodnik, by ostatecznie zatrudnić się jako dozorca toalet, ponieważ wszystkie położone są w małych parkach. Z jakiegoś powodu uznano Hirayamę za idealną osobę do zaopiekowania się tymi toaletami. Tak wyglądała jego historia.”

Muszę przyznać, że po obejrzeniu filmu w podobny sposób dopowiedziałem sobie tę hisorię. Na podstawie powyższego wywiadu możemy poznać żródło ostracyzmu siostry wobec głównego bohatera, która jednak wydaje się wciaż go kochać. Możliwe, że razem odziedziczyli jakąś intratną firmę po ojcu, a w pewnym momencie Hirayama postanowił pójść własną, niezrozumiałą dla rodziny drogą.

Piękny film skłaniający do refleksji z możliwością wielu interpretacji.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones