Jak wyżej. Czy nie uważacie, że treść filmu lepiej przekazałby podzielony na (powiedzmy) 20
minutowe odcinki serial? Każdy poświęcony innemu zagadnieniu w obrębie tematu.
Zdecydowanie tak. Za dużo mądrości na raz, do tego fatalny angielski, nieświeży wygląd Żiżka. Chociaż film nie był głupi, trudno było się na nim skupić prawie 2,5 godz.
Zdecydowanie się nie zgadzam. Jak Wy ludzie studiujecie, kiedy jeden wykład potrafi trwać dłużej, a wykładów dziennie potrafi być kilka? Idąc tym tokiem myślenia, przeciętne studia musiałyby trwać jakieś 30 lat. Ponadto - jak można wejść w temat, kiedy po 20 minutach się kończy? Ledwie co zrozumie się o co chodzi i już koniec. I czy kilka prostych spostrzeżeń to naprawdę tak wiele mądrości na raz? Ludzie! Mądrość przyswaja się bardzo łatwo, gorzej z głupotą.
Co ma piernik do wiatraka? Jakie wykłady? Zadałem zwyczajne pytanie, a formułę 20 minutowych odcinków wziąłem z powietrza - mogłoby to być równie dobrze 45 minut, albo godzina.
To ma piernik do wiatraka, że film jest niczym innym jak wykładem. Osobiście uważam, że wykłady 2-3 godzinne są najbardziej efektywną formą przekazu zagadnień.
Odchodząc jednak od wykładów... każdy wie jak ogląda się seriale, jeśli kolejne odcinki są dostępne - jeden odcinek po drugim, a czasem i cały sezon za jednym zamachem.
Naturalmente film jest wykładem. Który mógłby być ewentualnie o wiele lepszy, gdyby pan Žižek wziął do tego kogoś, kto potrafi opowiadać, zamiast samemu ględzić. Może te jego teorie są w zasadzie i ciekawe, ale w takiej formie, w jakiej on to zaserwował, to jest to (mimo ciekawych pomysłów i założeń realizacyjnych) totalne przynudzanie. No i aż tak rewelacyjnie-rewolucyjne to to nie było... :o(
PS. Innych filmów tego pana oglądać nie będę, ale na pewno przeczytam tę czy inną z jego książek!
(Podejrzewam, że są o wiele ciekawsze).