Myślę, że tłumacz i tak ograniczył się do minimum. W końcu ta głębia przekazu, filmu i postaci mogła wpędzić tłumacza w epilepsję wyobraźni, co skończyłoby się dwiema kartkami tłumaczenia...choć kto nie zagwarantuje ile kartek, ba - zeszytów, zapisał przy tłumaczeniu dwóch wyrazów...