Byłem (w kinie), widziałem... I powiem krótko, ten film to kolejna, mainstreamowa szmira, ale niczego innego się też nie spodziewałem, bo też czego innego można się spodziewać po filmie, który emitowany jest w kinach.
Film przepełniony hipokryzją amerykańskiej, marionetkowej władzy. Przedstawiciel rządu USA, który mówi, że upublicznienie przez WikiLeaks tajnych informacji podając je wraz z nazwiskami ludzi współpracujących ze służbami USA może zagrażać ich życiu, a także życiu ich rodzin, w moim subiektywnym odczuciu to szczyt bezczelności i hipokryzji. Amerykanie, jak widać na ukazanym przez WikiLeaks filmie, mordują niewinnych ludzi, a rzad ma czelność oskarżać J.Assanda o to, że ujawniając tajne informacje, ma ręce splamione krwią. Każdy obywatel powinien zdawać sobie sprawę, że współpraca z okupantem może się skończyć prawdziwym dramatem, także jego najbliższej rodziny. Uważam, że to zwykli zdrajcy swojego narodu i powinna spotkać ich zasłużona kara.
W filmie szkaluje się J.Assanda, a w rzeczywistości to człowiek, który podaje do publicznej wiadomości informację, ta prawdziwą, surowa, bez żadnej obróbki- jedyną, prawdziwa i tym samym wartościową.
Sam film można zobaczyć, ale z przymrożeniem oka.
Jedyne filmy, okazujące całą prawdę o otaczającej nas rzeczywistości to filmy undergroundowe takie jak "Wake up call"
watch?v=0wlYQ5wDM8M
A wracając jeszcze na chwilę do kwestii WikiLeaks, polecam:
watch?v=mN-GeItL5LY
Całkowicie się z Tobą zgadzam (choć filmowi dałam wyższą ocenę). Takie same odczucia miałam podczas oglądania filmu i choć już wcześniej czytałam, że strasznie przegięli z wizerunkiem J. Assange'a to mimo wszystko chciałam sama obejrzeć ten film i się przekonać. Nie wiem jak odważnym być trzeba, aby podjąć się takiego ryzyka jak w przypadku Assange'a... szacun... najgorsza jest ta zemsta Amerykanów - bo w ten gwałt chyba nikt nie wierzy, przynajmniej nikt kto ma rozum. Wiadomo, że tak chcą się go pozbyć, w końcu nie codziennie kompromituje się rząd USA.
Oby zaznał kiedyś wolności, choć o ten prawdziwy spokój raczej trudno. Szacunek należy się także ambasadzie i rządowi Ekwadoru za to, że nie przestraszyli się Anglików.
Fanatyzm jest groźny w każdej formie. Szkoda, że nie zrozumiałeś nic z puenty filmu. Cały przekaz był jednak bardzo korzystny. Skupiłeś się na krytyce jakiej poddany został Assange w filmie a umknęło Ci przesłanie ostatnich dwóch scen, strasznie ważne dla sprawy nad jaką się tak mocno rozpisałeś. Przesłanie o piątej władzy, o aktywności obywatelskiej o konieczności działania. Oraz drugie, o samodzielnym szukaniu prawdy, bo to co przedstawia film to jedynie jeden punkt widzenia. Punkt Berga. Są inne. Naprawdę mało jest filmów, które w hollywood aż tak starają się o obiektywizm. Przedstawiają jedną historie, ale zaznaczają, że to nie jest całość, ze jest druga strona medalu i że prawdy należy szukać na własna rękę. Jeżeli ten hollywoodzki film obejrzy rzesza osób i chociaż część z nich zrozumie jego przekaz to sprawa o której piszesz, sprawa wolności i obiektywności jest wygrana. Małymi kroczkami, ale do celu, utopia nie zapanuje nigdy, nie ma co na to liczyć, ale ważne aby otwierać oczy i przeciwdziałać tyrani. W tej kwestii ten film jest jednak na plus dla mnie.
A jednak, jak się okazało potem w wynikach sprzedaży, ludzie zbojkotowali film. Assange mówiący tyle o szukaniu prawdy, skrytykował go tak, że jego najwierniejsi zwolennicy ślepo poszli za liderem i ominęli kina, woleli nie widzieć innego krytycznego dla ich idola punktu widzenia. Szkoda, ale to pokazuje, że ludzie to jednak debile. Sądzę, że wspierają sprawę walki o wolność swoją wiernopoddańczością względem jednej ikonicznej jednostki o nią walczącej, zamiast aktywnością i samodzielnym myśleniem. W ten sposób walka zawsze będzie przegrana, wygra ślepy kult jednostki, tworząc przewrót, ale nowy władca uwiedziony nową władzą i podziwem jakim go darzą skorumpuje się, a jeżeli nie to dziedzice jego dzieła je skorumpują. Zresztą tak samo było z innymi wielkimi myślicielami walczącymi o pokój. Chrześcijaństwo tu tu najstarszy i modelowy przykład, jak szlachetny idealizm zmienić w narzędzie opresji zwane dalej katolicyzmem.
Co za bełkot. "Wiernopoddańczość" w walce o wolność? Równie dobrze można powiedzieć o "wiernopoddańczości" systemowi - co w odróżnieniu od twojej tezy jest faktem. Demokracja organizacji w wojnie z systemem to dopiero obłąkańcza wizja.
To fajnie. :) Pozostaje więc opcja, że nie zrozumiałeś tego co napisałem, a to już mniej fajne. :)
Podobnie to odebrałem. Mimo wszystko, pomijając ckliwe sceny z ratowaniem informatora Tarka i całym komentarzem "Sary" to jednak puenta oddaje nieco klimatu. Tu, jeżeli wziąć pod uwagę, że również Berg tworzył scenariusz, trzeba przyznać, że widać nieco obiektywizmu. Assange nawet jako egocentryk nawołuje do szukania prawdy samemu, co w pewnym sensie potwierdza jednak jego drogę: publikować wszystko, a ludzie niech sami wyciągają wnioski. Oczywiście złe wykorzystanie informacji to już inna bajka. Mnie po prostu podoba się ta puenta.
Dzięki za link do wystąpienia Rona Paula. Kongresmen stawia kilka naprawdę ważnych i rzadko wypowiadanych pytań!