sam film naprawde dobry, warto isc do kina. Smieszny, bawi. Pare ciekawych dialogów. Mogłoby byc wiecej przekleństw, bo z tego co pamietam było tylko jedno "ku**a" i z tego powodu taki troche nierealistyczny (za mało wulgaryzmów, przeciez w zyciu codziennym nie hamujemy się w ich wypowiadaniu).

Jednak pranie mozgu jak z hollywood. Tomek wyznaje miłość tej Anii. Tak sie nie robi przeciez. Oni nawet w związku nie byli a ten wyjechał z "kocham cie" hahaha. I potem ludzie sie naoglądają takich scen, nasłuchają się piosenek w radiu ze "to facet musi błagac kobiete i latać za nią, byc słodki, mily i wogole uległy misiu pysiu" i potem faceci zachowują sie jak takie pi**y, są mili i dostepni.

Jedna uwaga. Tomek Wilczynski doszedł do wniosku, ze "nie powinnismy szukać tego co chcemy, tylko tego czego potrzebujemy". Bzdura. No, chyba ze ma sie prawie 40 lat i jest sie samym, wiec wtedy ok - moze i faktycznie trzeba szukac tego co potrzebujemy, a nie tego co chcemy. Jednak gdy jest sie modym, przed 30, a nawet przed 35 (MdM jest do 35lat wiec wychodzi na to ze młodosc jest do 35 roku zycia) to nalezy dazyc do tego co CHCEMY, czyli do związku wg naszych standardów a nie wiązać się z byle kim, byleby nie byc samemu. To jest chyba plaga dzisiejszej ludzkosci - wchodzenie w związek z osobą która jest ponizej naszych oczekiwan, byleby nie byc samemu. "Lepsza taka, niz zadna", "przynajmniej nie jestem sama". A potem wychodzą zdrady i rozwody z takiego myslenia.