Thandie Newton jest za jasna i zbyt europejska na Olannę. Jak już chcieli jakąś bardziej
popularną aktorkę, to mogli wziąć Aïssę Maïga. Po stokroć piękniejsza i idealna do tej roli.
Może i za jasna, natomiast jeśli chodzi o urodę to się kompletnie nie zgadzam, ale gdzie gust rządzi...;)
pozdrawiam
Chimamanda na takie zarzuty odpowiedziała, że to jest europejskie postrzeganie Afrykańczyków, że czym ciemniejszy tym bardziej afrykański, a jej brak jest jaśniejszy niż Thandie Newton ;)
hmm cóż, nie wiem, czy mam to uznać za potwarz :P nie uważam tak, że czym jaśniejsze, tym mniej afrykańskie (Etiopia idealnym przykładem), po prostu czytając książkę zawsze się ma w głowie jakiś obraz i nie ujmując urody ani talentu Thandie, ona kompletnie nie wpasowała się w książkowy opis
Rozumiem, ale mi ona całkiem pasuje do tej roli, jest taka delikatna, subtelna, taką sobie wyobrażam Olannę. Ja z niecierpliwością czekam na ten film na Afrykamerze, liczę na to, że dostatecznie oddadzą dyskusje polityczne środowiska akademickiego w Nsuce, nie spłycą historii wyłącznie do romansu w czasach wojny :)
http://www.youtube.com/watch?v=WCZhkweayUw tu jest wywiad :)
Gdyby to była produkcja Hollywoodzka, to z pewnością historia byłaby ograniczona do romansu, zdrady, nadmiaru fikołków i wybuchów, więc jest nadzieja na ambitne kino i na to liczę. Niestety pewnie trochę poczekam z obejrzeniem, gdyż w mojej małej mieścinie mogę liczyć co najwyżej na DKF-y. Dzięki za wywiad :)
Też liczyłem na ambitne kino i się zawiodłem :-( Pierwsza połowa to w zasadzie romanse i zdrady, w drugiej jest lepiej, ale życia w tym jakoś nie zobaczyłem. IMO naprawdę udały się tylko te "fikołki i wybuchy" - scena masakry na lotnisku i bodajże trzy sceny bombardowań robią wrażenie. Aktorzy są w porządku, Ejiofor nawet bardzo, ale do rewelacji daleko. Rozczarowanie.