Walki odegrane sztucznie, mechanicznie. Scenariusz nie lepi historii, są one pozlepiane na zasadzie "idę do warzywniaka, kupię pół kilo szynki z borówek", czyli wątki się nie przenikają, przechodzą po sobie z siłą Titanica wpadającego na górę lodową i plamę ropy.
No i aktorzy – jeden robi groźną minę, drugi stara się go zawstydzić i zrobić groźniejszą. A potem dochodzi jeszcze z pięciu i robią to samo, ale generalnie szybko giną, zazwyczaj od ciosu w pachę.
I te nieszczęsne efekty specjalne... "Przyczajony tygrys, ukryty smok", tylko że oni skaczą po ścianach jeszcze bardziej głupio i sztucznie.
4/10.