... to film trwałby maksymalnie godzinę zamiast 1h 55 min. Już mi nawet drętwa gra aktorska, słabe dialogi czy do przesady politycznie poprawny główny bohater tak nie przeszkadzali, jak nadmiar slow motionów przy każdym ujęciu. Każdy cios podczas walki wręcz - efekt spowolnionego obrazu, każdy strzał z karabinu - efekt spowolnionego obrazu, coś płonie - efekt spowolnionego obrazu, leży martwy facet- efekt spowolnionego obrazu, bohater zamyka oczy - efekt spowolnionego obrazu, bohater otwiera oczy - efekt spowolnionego obrazu, facet sobie idzie - efekt spowolnionego obrazu + muzyka grozy... myślę bezemocjonalnie"o pewnie skoro jest taki nastrój, to wpadnie w jakąś pułapkę albo coś innego się z nim stanie", a co się okazuję? kończy się efekt i facet zwyczajnie idzie dalej :P Dobrze, że jeszcze ci wszyscy bohaterowie nie zrobili zbiorowej kupy w slow motionie, bo zapewne nie byłby to miły dla oka widok.
Slow motiony to nie jedyna inwencja twórcza reżysera. Praca kamery to jedna wielka fantazja operatora. Facet chyba wcześniej kręcił jakieś teledyski, bo tak to mniej więcej wygląda. Oczywiście fabuła bez znaczenia. Grunt żeby się pogonić po zaroślach i pozabijać w stylu Rambo, aż zostanie jeden... Ups! Przepraszam - SPOILER!