Produkcja klimatem bardzo przypomina Rocky'ch - ten sam świetny klimat lat 80, podobna końcówka itd. Niesamowita jest ścieżka dźwiękowa i muzyka - są świetne i robią piorunujące wrażenie. Sam film jest naprawdę godny uwagi, szczególnie fajny jest początek, jak Stallone szykuje się do wizyty z synem. Film ogląda się z dużym zainteresowaniem, aktorzy wypadają bardzo dobrze, reżyseria jest zgrabna, tylko niekiedy te naprzemienne relacje są czasem dziwne - niby jest już OK, Sly zaprzyjaźnił się z synem, a ten znów się burzy. Podobało mi się jeszcze, jak Stallone bije jednego z ochraniarzy dziadka Michaela i ten wlatuje z drzwiami do apartamentu. Finał dostarcza sporo emocji. Nie no, klasyka niesamowita. 7, albo nawet 8/10.
Popełniłam filmowe świętokradztwo i obejrzałam to wczoraj (ponownie) w duecie z 'Błękitnym Aniołem' z Dietrich (pierwszy raz). I, olender, okazało się, że Sly psychologicznie absolutnie wykosił Dietrich... jak? Teoretycznie nie do pomyślenia, praktycznie jak najbardziej możliwe. Sly, ty stary draniu.
To jest film w stylu Rocky, Rambo, Commando, Predator itd. bardzo subiektywna ocena.... , jestem rocznik '82 , VHS itd. przemawia bardziej do mnie niż do wielu innych pokoleń, bardzo, ale to bardzo podobał mi się ten film.
Skoro ludzie potrafią dać dychę x-men'om i innym gadom to ja z czystym sumieniem dałem 9 temu filmowi
PS. Ścieżka filmowa idealna, mam na myśli słowa + muzykę, a nie samą muzykę.
Z filmów, które widziałem w takim porównaniu dorównuje mu tylko Highlander
Ja jestem o parę lat starszy, ale nic to, bo takich filmów za PRL i tak nie puszczali, a w 1987 roku mało kto miał u nas magnetowid. Jeżeli już twórczość amerykańskich imperialistów któregoś wieczora popadła w łaskę speców o reżymowej telewizji to były to stare westerny. Więc skoro teraz można oglądnąć sobie z Internetu filmy z lat młodej młodości, które ekscytowały moich rówieśników na Zachodzie, to z przyjemnością się to włącza.
A co do omawianego filmu, oto najlepszy z niego kawałek:
https://www.youtube.com/watch?v=ucM9qEk1pIc