Jak na koreańską produkcję i kulturową skarbnicę mądrych, życiowych przekazów to ten film, mimo świetnego materiału i samego pomysłu, jest niestety "skrojony z ostatnich łachmanów". Minimalizm rozbudowania wątków działa jedynie wtedy, gdy są naprawdę dobre i głębokie dialogi, czego tu najzwyczajniej zabrakło. Nie czuć też owej więzi między "bratnimi duszami", ich rozmowy są kanciaste i brak im jakiejś "magii". Pozostaje wrażenie spłyconej próby ukazania czegoś naprawdę ważnego.... Czy to wpływ amerykańskiego elementu? (produkcja wzajemna). Moja (wyższa, niż zamierzałam) ocena wyłącznie za ostatnie spotkanie "we troje", i odmienną od ludzkiego myślenia postawę wobec "duchowej miłości", no i ostatni kadr.