To bez wątpienia najlepszy polski film ! Mimo że od premiery minęło prawie 40 lat i w czasie tego okresu zrobiono m.in. Pana Tadeusza, Ogniem i Mieczem, Przedwiośnie ( celowo wymieniam właśnie te jak je nazywają "superprodukcje" ), żadna z nich nie dorównuje temu dziełu. Wspaniałe aktorstwo ( jak wiele było protestów odnośnie obsadzenia głownych ról - znam to tylko z opowiadań ) Olbrychskiego, który wznosi się na wyżyny aktorskich możliwości i Braunek i Łomnickiego i Hańczy i wszystkich pozostałych ! Historia opowiedziana w sposób przejmujący, perfekcyjna w szczegóły epoki sprawia że 5 godzin mija jak kilka dłuższych chwil ! Z tego filmu należy poprostu brać przykład.
Świetny film, armia Polski i ZSRR jako statyści, podpalenie Wołmontowiczów (ten pies w budzie świetny), efekty specjalne nie tak sztuczne jak te dzisiejsze z użyciem komputerów. Teraz już nie robi się takich filmów historyczno-przygodowych. Dzisiaj w takich filmach cały czas musi być akcja, nikt nie pokaże już przez prawie minute ludzkich twarzy, maszerujących szwedów czy klasztoru w Częstochowie.
jeśli masz na myśli polskie to owszem masz rację ale za granicą jeszcze takie filmy się czasem zdarzają, obejrzyj sobie pana i władcę na krańcu swiata (choć to film morski)
Podoba mi się, i miło jestem zaskoczony, że młodzi ludzie, w tak ciepłych słowach wypowiadają się o tym filmie. Pozdrawiam oglądających i czytających (mam nadzieję) perełki polskiej powieści historycznej (a i troszku rozrywkowo-przygodowej).
Obawiam się, że niestety wcale tak to nie działa. Jestem fanem Potopu, ale po zaproponowaniu komuś z klasy przeczytania go, dowiedziałem się (od osób, które KOMPLETNIE nie miały styczności ani z książką, ani z filmem), że jest to "Nudne dziadostwo". Przykro mi, że nasz kraj zmierza w tym kierunku.
Może jeszcze dojrzeją do tej książki. Jak byłam w podstawówce to też nie potrafiłam przebrnąć przez Ogniem i mieczem, więc w liceum podchodziłam do Potopu jak do jeża, a jak zaczęłam czytać to znikłam dla świata i całkowicie utonęłam w dziejach porywczego Kmicica.
Ja przeczytałam i obejrzałam Potop 10 lat po maturze dopiero, wiele innych lektur też nadrobiłam dużo później niż powinnam je przeczytać. Sama musiałam chcieć to poznać, przymus na mnie nie działa
Książka jest fenomenalna, aż szkoda że wszystkiego nie ma w filmie(np. bitwy o Warszawę). ale to ograniczenia czasowe i finansowe. Mimo to film nadal się z ciekawością ogląda nawet po latach, sceny balistyczne na solidnym poziomie i z rozmachem, jak ówczesnym czasach bez komputerów(nie to co 1920 Bitwa warszawska, rozmiar pola bitwy, działkę ogrodniczą mam większą niż tamto pole bitwy, zero rozmachu). Naprawdę szkoda że nie kręcą już tak jakościowo dobrych filmów historycznych.
To fantastyczne, że widzę takie entuzjastyczne opinie o filmie tzw."starym", a pewnie wyszła spod pióra kogoś młodego. Zaznaczę jednak, że ja bym wspomniał jeszcze kilka, kilkanaście wielkich filmów polskich, np.filmy Wajdy, m.in. "Ziemię Obiecaną", Zanussiego "Barwy ochronne" i kilka innych, Hasa "Rękopis znaleziony w Saragossie", 'Sanatorium pod klepsydrą", itd. Niemniej wśród tzw.historycznych, ten jest najdoskonalszy, a mimo odmienności gatunkowej stawiłbym go obok wyżej wymienionych.
Słyszałem, że reżyser skrócił pierwotna wersję, ale ja zawsze bym wolał tamtą, dłuższą.Nigdy sie nie nudziłem przy "Potopie". To zasługa nie tylko rozmachu realizacyjnego, ale świetności reżyserii, bo każda nowa postać była godna zapamiętania i nie była wkomponowana w statyczne sytuacje, zawsze pojawiał się jakiś dynamizm. Dlatego widz czekał, co pojawi sie znowu "za rogiem, za zakrętem" - to tajemnica dobrych filmów.
To kanon literatury polskiej i w ogóle kultury polskiej. Gdy ją czytałem, w ogóle nie wychodziłem z domu, trwało to niemal 2 tygodnie. Film świetnie oddaje ducha powieści.
"Potop" czytałem ok.25 lat temu, nie pamiętam wszystkich mniej znaczacych wątków, ale nie pominięto żadnego ważnego. Ten film trwał w oryginale ponad 5 godzin, do kina szło się w 2 turach, reżyser mógł sobie pozwolić na cięcia, które nie były znaczące. Ale pełną odpowiedź będę mógł dać, gdy powtórnie wezmę się za lekturę. Mój ojciec, gdy jechał do mojego dziadka na południe Polski, to zaraz prosił tam o "Trylogię", czytał ją w kółko przez wiele lat. To tak bogata, pełna literatura, że na pewno wrócę do niej.
Świetny film zresztą tak jak i książka. Szkoda że z polskimi filmami historycznymi później było już tylko gorzej.
Hoffman już potem zrobił średni Ogniem i mieczem może gdyby można było nakręcić wcześniejszych latach Ogniem i mieczem to by go nie zrąbał ale nie można było.
Bo i książka jest bez wątpienia najlepsza, więc film także. Szkoda, że nie jest wiernym odbiciem powieści. Czyta się ją ze łzami w oczach, podobnie jak Quo Vadis. Ja nie wiedziałam, że film ma już 40 lat. Mimo to jest ponadczasowy, patriotyczny, religijny.
Zgadzam się ze wszystkim, lecz Wołodyjowskiego bym z tej listy wykreślił. Jest w tym filmie wiele lepszych ról. Genialni są na przykład Damian i Kosma (choć już Pieczka gra fałszywe nuty), Bogusław, Sakowicz, Kuklinowski, Jan Kazimierz, Aga i dziesiątki innych. Łomnicki w tym obrazie nie zachwycił a jedną kwestię wygłosił, jakby zupełnie nie rozumiał, o co w scenariuszu biega. Strasznie mnie to drażni za każdym razem, gdy film oglądam, a dzieje się to często. Mianowicie, gdy Jerzy Michał przychodzi do w rozum ciętego Andrzeja, mówi mu o hetmańskim liście i wyborze, którzy został jemu, Wołodyjowskiemu dany. Kmicic pyta wtedy z nadzieją, którą opcję jego niedawny przeciwnik wybiera a słynny pułkownik odpowiada:
- A ja waszmości ten list podaruję'. *
Akcent powinien paść na ostatnie słowo, bo taki jest wybór: epistołę podarować lub wyrzucić. Łomnicki mówi jednak:
- A ja waszmości' ten list podaruję. *
Tak by mógł odpowiedzieć, gdyby miał wybór: dać list Kmicicowi lub komuś innemu.
Szkoda, bo film jest zasadniczo perfekcyjny. Po prostu wspaniały.
* Apostrof oznacza akcent.
Witam, moje odczucia są zgodne z Twoimi. Przyznaję, że bardzo ładnie wychwyciłeś szczegół. Bardziej mi jednak przeszkadza, że część statycznych scen dialogowych Łomnicki zagrał z przywdzianą maską i odczuwam w tym coś fałszywego. Na szczęście znakomicie zachował ograniczenie środków ekspresji (ok, ok, jak na odgrywaną postać barokową) i wyszła z tego mieszanka bliższa poziomu odgrywanego rzemiosła niż zachwytu. Mógł lepiej.
Z drugiej strony spotkałem się z opinią rekonstruktorów walki szablą, że scena pojedynku pana Michała i Kmicica należy do ścisłej czołówki najlepiej zrobionych scen walki w kinie światowym. W pierwszej chwili byłem taką opinią nieco zaskoczony, ale po namyśle wydaje się, że oni wiedzą co mówią. W scenach dynamicznych wszystko wydaje mi się zagrane czysto i w tej części oceniłbym rolę jako zagraną fenomenalnie.