Musze przyznać, że film jak na swoje czasu jest całkiem nieźle zrobiony ale i tak nie umywa się do książki, którą czytałem z zapartym tchem, a podczas oglądania dzieła Hoffman zbyt często chciałem zmienić kanał. Wiem, że książka jest ogromniasta i trzeba było się czegoś pozbyć (ja osobiście zrobiłbym Potop dzieląc go na trzy części tak jak to zrobiono z Władca Pierścieni książka krótszą od utworu mistrza Sienkiewicza), ale nie mogłem odżałować Hetmana Sapiehy i porwania Soroki zwłaszcza moment w którym Kmicic pobuntował wojska Bogusława. I rzecz której nie odczułem w książce a w filmie doprowadzała mnie do pasji mianowicie ogromna ilość waćpanów i waćpanien, aż mną telepało.

Beznadziejnie wyszła scena przeprawy przez rzekę ni stąd ni zowąd nagle mamy przed sobą dwa wojska żadnego wzglądu w działania wojenne nic nie wiadomo o rozwoju sytuacji na froncie a sama scena zrobiona bez polotu nie budzi żadnych emocji tak samo bitwa z wojskami Bogusławowymi i elektorskimi gdzie Gosiewskiego zastapił Czarniecki. Nie pokazano chorągwi Wojniłłowicza roznoszącej w pył wrogów zabrakło trąb i jak wcześniej sama bitwa jakby wycięta z kontekstu. No i czego zabrakło podchodów Babinicza. Wiem, że trudno było by pokazać to wszystko w tamtych czasach, ale jako wileki fan Sienkiewicza mam prawo wymagać wszystkiego najlepszego od ekranizacji jego książek. Lecz mimo to nie jest tak bardzo źle z ekranizacją Hoffmana podobał mi się pomysł z Braunem i scena w której Szwedzi rzucają się na kurę (doskonale pokazuje to stan ich armii bez zbędnego gadania). Obsada aż zapiera dech. Wspaniale dobrano każdą postać nawet Oleńka na która tak narzekano wypadła tak dobrze,a Łomnicki i stary Kiemlicz podkradają film za każdym razem kiedy tylko się pojawią.

Okropna jest za to muzyka w Potopie, ale to standard w produkcjach z tego czasu aż chce się wyłączyć głos i nastawić płytę Zimmera z Gladiotora jako podkład.

Potopowi wystawiam 6 za dużo w nim dłużyzn, brakuje osądu nad polską szlachtą i ogólnie to nie to samo co książka.