Film niejednoznaczny, podobnie, jak postaci.
Przez chwilę miałam wrażenie lekko przesadzony, przede wszystkim motyw operacji
przeprowadzanych niemalże w "zaciszu domowym", ale gdy się nad tym bliżej zastanowić, to
wystarczy włączyć wiadomości, by przekonać się, że na tej planecie wszystko jest możliwe.
Dlaczego więc to miałoby być czystym s-f?
Miłośnicy kina hollywoodzkiego będą niewątpliwie zawiedzeni faktem, iż fabuła wymaga od
widza odrobiny koncentracji, jest też jak to w kinie francuskim troszkę zawiła. Film
wspomagany świetną muzyką trzyma jednak w napięciu.
Naprawdę dobra gra aktorska, na pochwałę z całą pewnością zasługuje Clement Brilland.
Postać dziecka pełnego miłości do rodziców, a jednocześnie wewnętrznie rozdartego przez
szantaż emocjonalny, zagrana została niezwykle przekonująco.
A zatem na pytanie czy warto obejrzeć? Odpowiem "mimo, że nie mamy tu do czynienia z
arcydziełem, zdecydowanie tak".
Ja na początku troszeczkę się nudziłam i myślałam, że będą to flaki z olejem. Ale się miło zaskoczyłam! W pewnym momencie zaczęłam się nawet bać jak na horrorze ;D
Ogólnie wątek może naciągany, ale ja w filmach mało skupiam się na tym, czy było to prawdopodobne czy nie (chyba że jest to kino amerykańskie, to ich lubi ponosić), bardziej patrzę na całokształt. A całokształt mi się podobał :)
Motyw troszeczkę podobny do "Skóry, w której żyję", więc jakże mogłabym ocenić negatywnie ;D
I uwielbiam element zaskoczenia :))