Wziąć musiałam to na dwa podejścia. Aż niesmaczne na początku, i w sumie do słusznej połowy filmu - pomijając fatalne na mój gust dźwięki siorbania krwi, to jeszcze sam seks. Blah. Zniechęcona, po tygodniu przysiadłam na nowo, i... hm. Druga połowa była genialna. Szkoda, że zamiast pociągnięcia jakiegoś wątku, choćby skupieniu się na historii morderstw, dobre pół godziny trzeba oglądać roznegliżowane uda.
Cóż, raz widziałam, więcej nie zamierzam :D