PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=658802}

Przełęcz ocalonych

Hacksaw Ridge
8,1 233 607
ocen
8,1 10 1 233607
6,4 38
ocen krytyków
Przełęcz ocalonych
powrót do forum filmu Przełęcz ocalonych

Trochę zbyt ckliwa i infantylna historyjka. Do tego bardzo nierzeczywiste zobrazowanie tamtych wydarzeń. Oceniam na 7 bo ujęcia są świetne, gra aktorska na najwyższym poziomie no i dźwięk doskonały.

ocenił(a) film na 10
qunqurer

"ujęcia są świetne, gra aktorska na najwyższym poziomie no i dźwięk doskonały". Ocena 7 - logika niezła :)

ogrod_87

Chyba nie uważasz, że ujęcia, aktorstwo i dźwięk to jedyne składowe, które tworzą film?

ocenił(a) film na 7
ogrod_87

A co w tym nielogicznego? Film ma sporo wad, ale ma też sporo zalet. 7 to sensowna ocena. Nawet 7,5/10.

ocenił(a) film na 7
gadd

Też uważam, że film na 7,5. Historia bardzo ciekawa, warta sfilmowania. Ale czy nie za dużo patosu tu było? Trochę wad samej realizacji też było i to mi przeszkadzało.

qunqurer

*Uwaga prawdopodobnie spoilery* Jeśli znasz angielski to proszę przeczytaj to http://www.historyvshollywood.com/reelfaces/hacksaw-ridge/ . Jeśli przez "nierzeczywiste zobrazowanie" masz na myśli uratowanie ponad 70 osób i samemu ich spuszczanie na linie to nie masz racji bo to prawda, jeśli o całą masakrę podczas walk to o ile wiem prawdziwa wojna może nawet gorzej wyglądać. Ba nawet to że czekali na niego podczas przypuszczania ostatniego szturmu też jest prawdą. Może jednak coś innego było tam nieprawdziwego ale jak to w filmach niektóre rzeczy są przeinaczone np. Desmond spotkał swoją ukochaną tak naprawdę pierwszy raz w kościele więc proszę co było "nierzeczywiście zobrazowane"

Darkness_6

Chyba chodzi bardziej o tło historii i amerykański blichtr oraz patos, których ciężar mógł zostać rozłożony nieco inaczej. Na przykład scena, w której główny bohater bierze prysznic (na prowizorycznie skonstruowanym przedpolu bitwy), a hektolitry wody przynoszą mu ukojenie i spłukują krew albo scena, w której (oczywiście 'slow motion') odbija ręką lecący w jego stronę granat... - no wybaczcie, z bardzo solidnej opowieści zrobiła się baśń. A szkoda.

Druga sprawa, że jakoś ideologicznie mi się to nie klei. Potępiał wojnę i walkę z bronią - OK, wielki szacunek. Niemniej zaciągając się do armii - wspiera bezsens wojennej zawieruchy. Nijak to się ma to idei miłości, pokoju, Pisma Świętego, które pilnie czytał, etc. Czyżby Bóg był Amerykaninem? Ci po drugiej stronie okopów zawsze muszą być jednoznacznie źli? I to nawet nie chodzi o infantylność takiego podejścia, bo trudno mi to oceniać. Raczej drażni mnie wybiórcze stosowanie się do zasad, którym podporządkował całe swoje życie "nie będę zabijał, bo zabijanie jest złe, ale jak dowódca zapyta mnie, kto mnie pobił - mogę kłamać, kłamstwo jest OK". Wiem, wiem, czepiam się :) Ale to w końcu wyłącznie moja subiektywna ocena.

Mam problem z tym filmem, ponieważ z jednej strony zachwycają mnie ujęcia, gra aktorska i realizacja - z drugiej czuję żal, że Gibson przeszarżował. Szkoda, bo to naprawdę mogło być arcydzieło.

WojciechSurma

Iść na film Mela o jakimś konflikcie i nie spodziewać się patosu to tak jakby zapomnieć o "Braveheart". Po drugie, w filmach się słucha dialogów aby potem znać motywy bohatera a nie potem pisać o bezsensach wojennej zawieruchy. Film przedstawia prawdziwy konflikt w prawdziwy sposób i przedstawia Japończyków takimi jakimi byli no i WW2 nie była Wietnamem czy tym co robi USA obecnie na bliskim wschodzie. Doss sam przecież mówił że zaciągną się by walczyć ze złem a to co robili Japończycy i Niemcy stojący po tej samej stronie takie było. Infantylne było twoje podejście w tej sprawie wystarczy ruszyć głową i poszukać źródeł co oni robili. W Liście Schindlera też pewnie było infantylne podejście do nazistów. Z resztą było pokazane, że Doss także ratował Japończyków oraz było dość wyraźnie zasugerowane że amerykanie, ich później i tak zabili (oczywiście Doss o tym nie wiedział). Co do granatów o ile wiem to miało to miejsce oczywiście też uważam że mogło się obejść bez slow motion. Co do szarżowania Mela nie wiem w czym jak czytam o historycznym Dossie to właśnie Gibson zmienił kilka faktów z walk aby widownia była wstanie uwierzyć w to co się dzieje np. po tym jak Doss wykopną granat został postrzelony przez snajpera dodatkowo.
"Director Mel Gibson decided to leave this out of the movie because he felt audiences would find the heroic circumstances under which it happened too hard to believe, especially after Desmond had just taken the blunt of a grenade blast to save his fellow soldiers. After the grenade left him with 17 pieces of shrapnel stuck in him, Desmond waited for five hours until fellow soldier Ralph Baker was able to reach him. Baker, along with a few other men, carried Desmond on a litter (stretcher) through an intense enemy tank attack. As they were carrying him, he saw a guy on the ground badly wounded. Desmond rolled off the stretcher and crawled over to patch the man up. Desmond gave up his stretcher to the man, but while waiting for help to come back, he was wounded again, this time by a sniper's bullet that shattered his left arm. He fashioned a splint out of a rifle stalk and crawled the remaining 300 yards under fire, eventually reaching the safety of an aid station. He was transported to the hospital ship Mercy"

Dodatkowo uważam, że pokazanie wojny w taki sposób świetnie kontrastuje z "patosem", którego moim zdaniem nie jest wcale więcej niż na przykałd w Gladiatorze czy Władcy Pierścieni tylko oczywiście w tum filmie jest ukazywana fabuła na podstawie prawdziwej historii.

Darkness_6

Trafiasz w sedno - patos na poziomie Gladiatora i Władcy Pierścieni. O ile w tych fikcyjnych produkcjach mnie nie raził, wydawał mi się wręcz pożądany, o tyle w "Przełęczy" - zwyczajnie mi przeszkadzał.

WojciechSurma

Bardziej mi pachnie "Bo Amerykanie" ale to już moje zdanie

Darkness_6

Masz znakomity węch :) To chyba to.

ocenił(a) film na 9
WojciechSurma

poczytaj troche o prawdziwej historii Dossa. Film w porównaniu do tego to nic. On naprawde kopnął granat, on naprawde uratował tylu ludzi; mało tego - potrafił wstać z noszy i pomóc żołnierzowi na polu walki i mówić medykom, że on bardziej potrzebuje pomocy niz on sam, mimo ze srogo mu pokiereszowano nogę ;) Najpierw czytaj fakty, potem ogladaj film

bini0l

Nie chodzi o wersję fabularną, o to ile prawdy było w filmie. Rozumiem też, że to nie dokument, tylko film stworzony na potrzeby masowego widza. Nie uważam również, że patos jest zbędny - uratowanie kilkudziesięciu ludzi samo w sobie tworzy wokół bohatera aurę. Moim zdaniem akcenty mogły zostać położone w tym filmie inaczej.

ocenił(a) film na 8
WojciechSurma

Pomagał też Japończykom

ocenił(a) film na 8
WojciechSurma

***** SPOILER *****

Doss nie dotykał broni dlatego, że nie było to zgodne z ideami Pisma Świętego.
Było to wywołane traumatycznym przeżyciem z lat młodości gdy prawie zastrzelił ojca, jak i strachem przed atakami agresji (scena z cegłą, scena w anclu), z którymi najwyraźniej miał problem.
Udało mu się znaleźć ukojenie w Piśmie Świętym, które ukształtowało jego światopogląd. Jednak nie ono nim kierowało przy decyzji o nie dotykaniu broni, całą resztą - tak.
Doss nie był też człowiekiem nie wiadomo jak gloryfikującym swoją religie, był po prostu adwentystą dnia siódmego, nie pracującym w soboty ale i zwykłym obywatelem USA, patriotą chcącym bronić swój kraj.
Złamał swoje zasady idąc z powrotem na Hacksaw gdy było to konieczne, właśnie w sobotę. Zaciągnął się do wojska gdy również było to konieczne, co wyraźnie zaznacza jak i w końcu złapał za broń... by zrobić z nich nosze albo usztywnić czyjeś kończyny. Nie zabijał.

Myślę zatem, że uczestnictwo w wojnie nie do końca było nie zgodne z jego ideami.
Jego idemi było: nie dotykanie broni, unikanie agresji oraz ratowanie życia.
Osią napędową fabuły natomiast problemy, które napotyka próbując ich przestrzegać.
Religia jedynie pozwoliła mu uporać się z przeżyciami z przeszłości i pomogła w utrzymaniu swoich przekonań.

al_adi

Lepiej bym tego nie ujęła. Czytając niektórych komentarze mam wrażenie, że kompletnie nie skupili się na filmie

ocenił(a) film na 7
WojciechSurma

Dokładnie tak. Zgadzam się ze wszystkim. Mogło być arcydzieło, a nie było. Bo nawet samo to, że Amerykanie stacjonowali (czy jak to się tam fachowo zwie) pod tą górą i Japończycy nie zaatakowali ich z góry, gdy ci odpoczywali czy spali jest zwyczajnie nielogiczne i mocno naciągane.
Poza tym jak nasz bohater ratował rannych i strzelało do niego kilku Japończyków i żaden nie trafił, to litości, zaczynało to być zupełnie niewiarygodne.

ocenił(a) film na 8
majkalipcowa

Tak, mnie też chyba najbardziej przeszkadzało, że jak tak to padali jak muchy, a jak do jednego Dossa strzelała zgraja Japońców to nic go nawet nie drasnęło, a nie, przepraszam, drasnęło mu raz hełm ;) No ale to patos Gibsona, który prawdopodobnie chciał trochę te wydarzenia przedstawić w rozumieniu cudu boskiego.

ocenił(a) film na 8
suncarol

To mnie zawsze najbardziej śmieszy. Film NA FAKTACH, główny bohater PRZEŻYŁ batalię, to co miał reżyser pokazać? Że ratując ludzi Doss dostał 30 kulek, ale i tak udało mu się wyjść z tego cało?

ocenił(a) film na 8
pawlodar_10

No i co z tego, że NA FAKTACH? Rany, to, że coś jest na faktach nie znaczy, że jest dokumentem przedstawionym ze 100% realizmem. Natomiast Gibson użył akurat takich, a nie innych zabiegów, aby w film wcisnąć maksymalnie dużo patosu, który delikatnie męczy. Bo ok, zgadzam się, że historia prawdziwa i nieprawdopodobna, ale odbiór filmu jest subiektywny i ma mi prawo nadmiar patosu nieco przeszkadzać i zniekształcać odbiór, prawda? Mimo to zauważ, że wystawiłam filmowi wysoką ocenę.

ocenił(a) film na 8
suncarol

To z tego, że 60 lat temu na tej górze też strzelała do niego zgraja Japońców i też nic go poważnie nie drasnęło. Nie wiem w czym problem.

I to nie jest patos. Którego z resztą tu nie było aż tak dużo.

majkalipcowa

Oceniasz niżej dlatego, że Japończycy nie strzelali z góry? Przecież jest scena, gdzie strzelają jednak:
1. nie mieli szans - co im da stanie na linii? bardzo ograniczona możliwość strzału tylko z małej szerokości, kiedy ci w dole mają mozliwość strzału w każdego kto się pojawi. Wyglądałoby to tak - staje i strzela jeden szereg - ginie, potem ustawia się drugi... trzeci... itp. i tym sposobem popełniliby zbiorowe seppuku.
2. po drugie - jest to na faktach. To, że Ci nie pasuje, nie znaczy że tak nie było. W realnym zyciu mogą być znacznie bardziej nieralne zdarzenia i ocenisz przez to film niżej? To tak jakby ocenić film biograficzny o katastrofie Apollo 11, dlatego że nie przewidzieli błędów przez które do niej doszło. Lepiej kręcić filmy, gdzie każdy ocenia wszystko logicznie i nie popełnia błędów? Takie kino było popularne 80 lat temu.

Poczytaj oficjalny tekst odznaczenia przez Kongres. Mowa jest o poruszaniu sie na przestrzeni 300 metrów na terenie wroga, całą noc i uratowaniu ponad 70 osób prznosząc ich na skarpę i spuszczając na linie w dół. Przy czym nieraz był narażony na ostrzał. To się wydarzyło.

Prawdziwa historia jest jeszcze bardziej nieprawdopdobna niż film.
https://naekranie.pl/aktualnosci/przelecz-ocalonych-prawdziwa-historia-byla-bard ziej-absurdalna-1359703

ocenił(a) film na 7
KLAssurbanipal

Rozumiem, że wszystkie filmy oparte na faktach oceniasz wysoko tylko dlatego, że są na faktach.

majkalipcowa

Ręce opadają. Film oceniam przez pryzmat scenariusza, aktorstwa, przesłania, walorów wizualnych, dźwiękowych itp. Może być film na faktach źle wyreżyserowany/zagrany/zmontowany itp. To co akurat wymieniłaś nie ma wpływu na ocenę filmu. To, że " Japończycy nie zaatakowali ich z góry, (...)" jest faktem i takowy został umieszczony w filmie. Nie ma to wpływu na to czy film jest dobry lecz inne czynniki takowy mają.

ocenił(a) film na 7
KLAssurbanipal

Ja oceniam film w 30 kategoriach i u mnie nie osiągnął więcej punktów niż dałam. Każdy ma prawo do własnej oceny.

ocenił(a) film na 8
majkalipcowa

Ale jeśli obniżasz tę ocenę dlatego, że Ci nie pasuje, że reżyser przedstawił sytuacje, które są faktami i miały miejsce w rzeczywistości to już coś nie tak.

ocenił(a) film na 7
pawlodar_10

Nie wiem czy rozumiesz, ale zdarzenia, które miały miejsce można przedstawić w różny sposób. Był film o prawdziwych wydarzeniach, prawdziwym człowieku i jego życiu "Skazany na bluesa", który był średni i jest sztuka teatralna NA TEN SAM TEMAT też pod tytułem "Skazany na bluesa" i jest świetna. I to i to jest na faktach.

ocenił(a) film na 8
majkalipcowa

I co z tego? Nie wspomniałaś o montażu, zdjęciach czy aktorstwie, przyczepiłaś się do tego, że "że Amerykanie stacjonowali (czy jak to się tam fachowo zwie) pod tą górą i Japończycy nie zaatakowali ich z góry, gdy ci odpoczywali czy spali jest zwyczajnie nielogiczne i mocno naciągane. " oraz "Poza tym jak nasz bohater ratował rannych i strzelało do niego kilku Japończyków i żaden nie trafił, to litości, zaczynało to być zupełnie niewiarygodne."

A przyczepianie się do realizmu w sytuacji, kiedy te sceny wydarzyły się naprawdę jest zwyczajnie bezsensowne.

majkalipcowa

Inaczej zobrazuję sytuację. Przykładowo wychodzi biograficzny film o Kurcie Cobainie. Zagrany perfekcyjnie, doskonale wyreżyserowany, do tego dochodzą zdjęcia, ścieżka dźwiękowa no i... wierne odtworzenie faktów z życia muzyka. Wystawiasz wtedy niską ocenę ze względu na to, że nie odpowiada Ci śmierć głównego bohatera? Że film byłby lepszy i bardziej logiczny, gdyby mając pieniądze żył sobie szczęśliwie i umarł w wieku 80 lat. Jednak to nie byłby film biograficzny, a fikcja. podobnie z tymi Japończykami. Skoro tak przebiegało stracie zbrojne to powinno wiernie się odtwarzać a nie zmieniać fakty tylko po to, żeby to było dla widza idealne. Gdyby powstawały filmy, gdzie akcja przebiega idealnie, logicznie, każdy bohater dokonuje najbardziej odpowiednich wyborów po przemyśleniu wszystkich mozliwych skutków - to nikt by nie ginął, nie byłoby zwrotów akcji i przede wszystkim ciekawych historii do nakręcenia, a kinematografia stałaby się nudna.
W tym filmie nie byłoby nic niezwykłego. Gdyby Japończycy ostrzelali Amerykanów, ci im odpowiedzieli, jedni drugich pokonali w pierwszym starciu to bohater nie dokonałby swoich heroicznych wyczynów i film byłby jedynie ruchomymi obrazkami pokazującymi strzelajacych do siebie żołnierzy wg przemyślanych działań i zakonczeniu bitwy wręcz w sposób podręcznikowy taktyki wojennej.

ocenił(a) film na 7
KLAssurbanipal

Jest już taki film. I "Last Days" oceniłam na 3 :) I nie dlatego, że bohater umiera, tylko dlatego, że film był słaby, ale chyba nie potrafisz tego zrozumieć, że oceniam film, a nie to że był na faktach. "Dziewczynę z portretu" oceniłam na 10, był na faktach, ale nie to zadecydowało.

majkalipcowa

Chodzi mi o to, że napisałaś jako wady filmu fakty odnośnie bitwy.

ocenił(a) film na 7
KLAssurbanipal

Poza tym oceniłam ten film na 7, czy to jest mało??

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones